Grę opracowano na poziomie medium.
Niech będzie przeklęty dzień, w którym Jeremiah Covenant uratował moje marne życie! Powinienem zginąć wtedy, podczas Wielkiej Wojny. Uniknąłbym cierpień, zarówno psychicznych, jak i fizycznych, które spotkały mnie w dworku rodziny Covenantów. Teraz, wiedząc, że niedługo umrę, oszaleję lub zostanę porwany przez istoty z zaświatów strzegące porządku, piszę ten pamiętnik. Mam nadzieję, że ty, który go znajdziesz, zrozumiesz, dlaczego postanowiłem stoczyć tę bezsensowną walkę z siłami Zła, Nieumarłego Króla.
CZĘŚĆ PIERWSZA - BESTIARIUSZ
Odwiedzając różne krainy czy światy, poznałem dużo istot. Niektóre wyglądały znajomo, inne zaś stanowiły całkowite zaprzeczenie tego, czego się uczyłem od młodości. Dlatego też postanowiłem tutaj opisać wszystkie postaci, grupy postaci czy stwory.
Nazwa: człowiek - kapłan.
Krainy: klasztor - przeszłość.
Wygląd: są to mnisi ubrani w habity, wcześniej oddani służbie Bogu, jednak po odnalezieniu kosy Celtów zaczęła budzić się w nich agresja, złość, nienawiść. Typowy mnich może mieć za broń pałkę lub kuszę. Opat nie ma żadnej broni, jednak z powodzeniem używa czaru ognistej kuli.
Sposób walki: walcz, podbiegając do wroga i starając się unikać jego ciosów, strzelając do niego z broni palnej. Zarówno kusza, jak i pałka są broniami bardzo celnymi, więc staraj się często robić uniki.
Słabe punkty: podatni na dubeltówkę.
Nazwa: człowiek - służący.
Krainy: dworek.
Wygląd: w zależności od wykonywanego zawodu. Najczęściej były to służące, pokojówki, kucharki, lokaje i ogrodnicy. Nie różnili się praktycznie niczym od siebie, prócz twarzy oraz wagi. Niegroźni, wykonywali swoje czynności. Większość z nich została zabita przez wyjce lub trsantich.
Sposób walki: brak.
Słabe punkty: brak obrony przed wrogiem.
Nazwa: człowiek - trsanti.
Krainy: dworek, klasztor - współcześnie, Jama Piratów.
Wygląd: jest to koczownicza grupa ludzi, która osiedliła się w pobliżu dworku Covenantów oraz na przyległych wysepkach. Dzieli się na trzy rodzaje walczących: żołnierz - posługuje się pistoletem oraz scimitarem, czasem ma także laski dynamitu; herszt - który prócz scimitara ma strzelbę; kapłanka - która może rzucić na siebie czar tarczy i strzelać do przeciwnika z pistoletu.
Sposób walki: najlepiej jest podbiec do członka trsantich, gdy on cię nie widzi lub jest zajęty rozmową, i kosą Celtów spróbować uciąć mu głowę. Jeżeli cios chybi celu, odsunąć się od wroga, podbiec ponownie i uderzyć jeszcze raz. Jeżeli nie posiadasz jeszcze kosy, podbiegnij na bliską odległość, strzel z dwururki, oddal się i ponów atak.
Słabe punkty: zależnie jak blisko się znajdujesz, trsanti zmienia broń z palnej na białą i odwrotnie. Wykorzystaj to, podbiegając i odbiegając od przeciwnika. Będzie on zajęty zmianą broni, kiedy ty będziesz mógł go atakować "za darmo".
Nazwa: duch - poltergeist.
Krainy: worek po powrocie z klasztoru.
Wygląd: nikt nie wie, jak wygląda ten zły duch. Jedni uważają, że jest to sama energia skierowana w przeciwnika, inni zaś, że są to złe duchy próbujące za pomocą rzucanych przedmiotów zabić wroga.
Sposób walki: brak, ponieważ nie wiadomo, czym są te stwory.
Słabe punkty: brak.
Nazwa: duch - widmo.
Krainy: klasztor - współcześnie, klasztor - przeszłość.
Wygląd: są to widma z przeszłości braci zakonnych, którzy pozostają w miejscach swojej śmierci, kontynuując egzystencję w świecie niematerialnym. Można ich zobaczyć tylko po rzuceniu czaru prawdy. Niegroźne, mogą służyć jako pomoc w znalezieniu jakiegoś przedmiotu lub dźwigni. Widma czasem mogą zaatakować, zmuszając cię do walki z nimi.
Sposób walki: kiedy zostaniesz zaatakowany przez widma, przygotuj czar ektoplazmy, wzmocnij go i wystrzel nim kilka razy w atakującego ducha. Powinien opuścić ten świat, nie zdążywszy nawet do ciebie dobiec.
Słabe punkty: brak.
Nazwa: duch - strachulec (Scarrow).
Krainy: dworek, Oneiros.
Wygląd: strachulce to dziwne, półeteryczne istoty, mogące znikać i pojawiać się w dowolnym momencie. Zamiast twarzy mają macki, z których mogą chuchać trucizną. Prócz tego atakują długimi mackami. Potrafią latać.
Sposób walki: walcz z nimi używając czaru ektoplazmy lub tybetańskiego działa, bowiem broń konwencjonalna na nie nie działa. Jeżeli nie musisz walczyć, staraj się uniknąć walki, bowiem strachulce, jako duchy, są nieśmiertelne i szybko się odradzają.
Słabe punkty: są bardzo wolne. Jeżeli szybko strzelisz w przeciwnika z tybetańskiego działa, rzucając w tym samym momencie ektoplazmę, zginie, nie zdążywszy uniknąć ciosu.
Nazwa: ghoul - wyjec (Howler).
Krainy: dworek, klasztor - współcześnie.
Wygląd: to humanoidalne połączenie człowieka z psem jest padlinożercą pojawiającym się zawsze wtedy, gdy w zasięgu jego węchu znajduje się krew. Możesz poznać go po charakterystycznym wyciu zbliżonym do wycia psa lub wilka. Dzieli się na ghoula zielonego - słabszego, i szarego - silniejszego oraz bardziej wytrzymałego. Ghoule atakują najczęściej w grupach, wybijając się z tylnych łap i próbując ryjem lub przednimi łapami zakończonymi szponiastymi pazurami dosięgnąć ofiary.
Sposób walki: jeśli masz kosę, wyjce nie powinny stanowić już żadnego zagrożenia, wcześniej walcz z nimi, używając rewolweru i czaru ektoplazmy (w pojedynkę) lub rzucając w nich koktajlem Mołotowa czy strzelając fosforowymi pociskami (w grupie).
Słabe punkty: są raczej głupie, mają skłonność do topienia się, wycia podczas walki lub nadziewania się na ostrze kosy.
Nazwa: istota - dri'nen (Dri'nen).
Krainy: Kraina Wiecznej Jesieni.
Wygląd: te wysokie humanoidalne istoty są urodzonymi wojownikami, których jedynym zadaniem oraz rozrywką jest walczyć i zabijać. Potrafią nagle znikać i pojawiać się przy przeciwniku, uderzając ofiarę dwuręcznym kijem.
Sposób walki: łatwo je pokonać, kręcąc się wokół nich, czasem oddalając się na metr i uderzając je kosą.
Słabe punkty: jeżeli sprytnie się ukryjesz, możesz spokojnie strzelać do przeciwnika, który nawet cię nie zauważy.
Nazwa: istota - służka.
Krainy: Wyspa Stojących Kamieni, Kraina Wiecznej Jesieni.
Wygląd: ta istota niewiadomego pochodzenia oraz rasy przypomina człowieka płci żeńskiej, który opanował arkana magii. Służki są ubrane w płaszcze kryjące ich ciało, unoszą się w powietrzu, atakując wroga błyskawicami.
Sposób walki: w walce są bardzo niebezpieczne z powodu celności i skuteczności błyskawic, jednak stosując często uniki i cały czas strzelając do nich, można je zabić bez większych kłopotów.
Słabe punkty: bardzo podatne na włócznie zaczarowane błyskawicą. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. :)
Nazwa: jemaas - wojownik (Jemaas).
Krainy: Kraina Wiecznej Jesieni.
Opis: jemaasy są dziećmi Krainy Wiecznej Jesieni i jej obrońcami. Z wyglądu przypominają wielkich neandertalczyków ubranych w skórę oraz kryjących swoją twarz za maską.
Sposób walki: podstawową bronią jemaasów są dwie włócznie, na daleki zasięg walczą wyrzutnią włóczni. Szybcy i zwinni, jednak łatwo ich zabić, podbiegając do nich i atakując kosą, próbując obciąć głowę lub przeciąć na pół.
Słabe punkty: łatwo tracą głowę. :)
Nazwa: łowca - lśniący łowca (Flickering Stalker).
Krainy: dworek, Oneiros.
Wygląd: te latające istoty kształtem przypominają maski z wielkim, węgorzowatym ogonem. Atakują przeciwnika, latając wokół niego i starając się go ugryźć. Są szybkie i zwinne, dlatego też trudno jest je trafić.
Sposób walki: najlepiej jest walczyć, kręcąc się wokół i strzelając do nich z pistoletu lub ze strzelby.
Słabe punkty: rzuć na siebie czar tarczy i kiedy łowca naleci na ciebie, strzel do niego sześć razy z rewolweru. Jeżeli tarcza zostanie zbita, ponów czar i znów strzel kilka razy we wroga. Ten rodzaj łowcy jest zbyt słaby, by przebić tarczę, co czyni go niegroźnym.
Nazwa: łowca - lśniący łowca, większy (Flickering Stalker).
Krainy: dworek.
Opis: jest to większa i mocniejsza odmiana lśniącego łowcy. Składa się z wielkiej głowy w kształcie maski, z której wystaje para kończyn. Atakuje zawsze wychodząc z innego wymiaru kilka metrów przed tobą i lecąc w twoją stronę.
Sposób walki: ten stwór w bliskim kontakcie jest bardzo szybki i bardzo trudny do zabicia, jednak nie posiada broni rażącej na odległość, co powoduje, że można go łatwo wykończyć z takich broni, jak rewolwer lub strzelba.
Słabe punkty: mniejszy łowca jest głupią istotą i udowadnia to w każdej walce, lecąc wprost na ciebie. Przygotuj dubeltówkę i strzel pierwszy raz, gdy potwór jest daleko. Cofając się, przeładuj broń, pozwól, by potwór się zbliżył, i strzel drugi raz. Potwór padnie pod twoimi nogami.
Nazwa: łowca - lśniący łowca, przywódca (Flickering Stalker).
Krainy: zależnie, gdzie zostanie przywołany.
Opis: jest to wyższy lśniący łowca, odpowiednio powiększony do rozmiaru trzech metrów. W odróżnieniu od swoich poprzedników, ten potrafi używać magii (błyskawice), jest szybszy i atakuje dwoma kończynami naraz, powodując wielkie obrażenia.
Sposób walki: w małych pomieszczeniach łowca potrafi sprawić wiele kłopotów, unikaj więc jego ataków i sam atakuj kosą lub czarem ofensywnym, odpowiednio wzmocnionym. Walcząc na otwartej powierzchni, cofaj się cały czas przed nim i atakuj go kosą. Musisz zadać około piętnastu ciosów, nie ryzykujesz za to żadnych obrażeń.
Słabe punkty: nie stwierdzono.
Nazwa: martwiak - szkielet.
Krainy: klasztor - współcześnie, klasztor - przeszłość.
Opis: humanoidalny kościec z laską w ręku. Wstaje z martwych, atakując laską lub próbując atakować czaszką. Czasem rzuca kośćmi z dalekiej odległości. Możesz go spotkać na cmentarzach lub w podziemiach. Najlepiej jest unikać walki, bowiem trup może walczyć bez kości, a gdy upada na ziemię, istnieje duże prawdopodobieństwo, że za chwilę wstanie. Atakuj kosą lub dwururką. Z czarów zabójcze dla szkieletów jest zaklinanie - wtedy potwór wraca do swojej sfery egzystencji.
Słabe punkty: zanim będzie gotowy do walki, szkielet musi wstać. Wykorzystaj to, żeby przygotować czar zaklinania lub uciec z pola boju.
Nazwa: mieszkaniec - Sil Lith.
Krainy: Oneiros.
Opis: te niskie istoty przypominają budową mutację człowieka i ptaka. Zachowując humanoidalną postawę, otrzymały kończyny oraz łeb ptaka. Atakują najczęściej w grupach, próbując osłabić mentalnie przeciwnika, powodując halucynacje; z bliska atakują pazurami i dziobem. Raczej słabe, mogą jednak sprawić kłopoty, gdy atakują w dużej grupie.
Sposób walki: staraj się unikać ataków mentalnych przeciwnika, dobiegając jak najbliżej niego i atakując go jakąkolwiek bronią. Jego słaba wytrzymałość powoduje, że praktycznie jeden celny cios kosą lub dwa do trzech strzałów pistoletu zabija go.
Słabe punkty: mała wytrzymałość.
Nazwa: mieszkaniec - verago.
Krainy: Oneiros.
Opis: te potwory nie są realnymi mieszkańcami Oneiros. Zostały przywołane przez Ottona Keisingera w celu zapanowania nad Sil Lithami, ptakopodobnymi istotami. Z wyglądu są to magowie, potrafiący latać oraz umiejący rzucać czar czaszkobicia. Nie mają twarzy: w tym miejscu pulsuje energia, zamiast rąk mają dwie macki, którymi, w razie zbliżenia do przeciwnika, mogą skutecznie uderzać. Odporni na większość normalnej broni, może je natomiast zabić srebro.
Sposób walki: gdy znajdziesz się w pobliżu veraga, a jest on sam, strzelaj do niego serią srebrnych pocisków. To powinno go zabić. Gdy w walce pojawi się kolejny verago, schowaj się lub opuść lokację. Uważaj także na ginącego veraga, ponieważ postara się on znaleźć jak najbliżej ciebie i eksplodować, powodując dotkliwe obrażenia.
Słabe punkty: po kilku strzałach mogą zacząć uciekać z miejsca walki.
Nazwa: potwór - ogar z Gel'zibar (Hound of Gel'zibar).
Krainy: swobodnie poruszają się po różnych sferach egzystencji.
Opis: ten potwór z kształtu przypomina wielkiego psa-zabójcę, w kłębie osiągając nawet dwa metry. Ma charakterystyczny pysk z wielkimi zębami, w które może złapać człowieka i spokojnie przenieść go na pewną odległość.
Sposób walki: spróbuj dostać się do miejsca, w którym będziesz bezpieczny przed atakami ogara, po czym, nie spiesząc się, zmień broń na rewolwer, załaduj srebrne pociski i wystrzel je w praktycznie nieruchomego psa. Wystarczy sześć celnych strzałów, by potwór został zabity.
Słabe punkty: mała inteligencja.
Nazwa: roślina - mięsożerna roślina.
Krainy: dworek.
Opis: mięsożerna roślina jest wynikiem eksperymentów Bethany na roślinach. Pozornie mało niebezpieczna, może atakować swoim kwiatem lub korzeniami kłuć przeciwnika znajdującego się do kilkunastu metrów od niej. Szybko się odradza, wyrastając ciągle w tym samym miejscu.
Sposób walki: najlepiej jest nie podbiegać do rośliny, ale próbować ją spalić lub rozstrzelać z daleka. Kiedy znajdziesz się blisko niej, atakuj kosą jej łodygę.
Słabe punkty: nie porusza się.
Nazwa: zwierzę - baran, osioł.
Krainy: dworek, klasztor - współcześnie, Jama Piratów.
Opis: osiołek jest mały i służy jako zwierzę transportowe dla trsantich. Baran zaś hodowany jest w celach konsumpcyjnych dla ludzi lub wyjców. Możesz podbiec do barana i zmusić go do biegania w wyznaczonym kierunku. Uważaj jednak, ponieważ po kilku takich rozkazach baran może się zdenerwować i przyczepić się do ciebie.
Sposób walki: brak.
Słabe punkty: brak obrony przed wrogiem.
Nazwa: zwierzę małe - szczur, nietoperz.
Krainy: wszędzie, gdzie są ciemne i wilgotne pomieszczenia.
Opis: szczury często pojawiają się w grupach przy małych norkach lub ciałach martwych ludzi. Nietoperze zaś zajmują większe jaskinie, czasami przerażone hałasem zaczynają latać po jaskini. Z pozoru niegroźne, mogą czasami zaatakować.
Sposób walki: szczury najłatwiej jest rozdeptywać. Nietoperze zaś próbuj rozstrzeliwać z rewolweru podczas ich ataków.
Słabe punkty: mała wytrzymałość.
Nazwa: zwierzę małe - rybo-żaba.
Krainy: Kraina Wiecznej Jesieni.
Opis: ta bardzo mała istota przypomina rybę, która przystosowała się do życia bez wody. Wykorzystując swoją wrodzoną szybkość oraz agresję, może zaatakować poszukiwaczy, starając się na nich skoczyć i ugryźć swoimi wielkimi szczękami.
Sposób walki: te zwierzęta na szczęście nie są zbyt silne. Wystarczy cofnąć się na bezpieczną odległość i oddać kilka strzałów z pistoletu lub celnie uderzyć kosą podczas ich ataku, aby je unicestwić.
Słabe punkty: mała wytrzymałość.
CZĘŚĆ DRUGA - SOLUCJA
Sam nie wiem, dlaczego zdecydowałem się na przyjazd do dworku Covenantów. Może wierzyłem w moją przyjaźń z Jeremiahem, może chciałem mu się jakoś odwdzięczyć za uratowanie życia. Nie wiem... Wiem tylko tyle, że natychmiast gdy dostałem list Jeremiaha proszącego mnie o pomoc, pożegnałem mój dom, moją kochaną Alicję i wyruszyłem do tego przeklętego dworku.
W dworku Jeremiaha czułem się nieswojo. Może dlatego, że cały czas słyszałem wycie wilków. Podszedłem do bramy, przez którą tutaj wszedłem, i spojrzałem na podwórze za nią. Moje oczy ujrzały dwa dziwne psopodobne stwory, wściekle ujadające i uciekające przed jakąś potworną, humanoidalną istotą. Na szczęście ja byłem bezpieczny, odgrodzony bramą od tej potwornej istoty. Obróciłem się i podszedłem do głównego wejścia do dworku. Kiedy miałem zamiar przekroczyć bramę, usłyszałem ciche szepty zachęcające do rzucenia czaru prawdy (Scrye). Gdy tylko skończyłem inkantację, na jednej z latarni zobaczyłem wisielca. Bogowie, co się tu dzieje? Nie starając się o tym myśleć, wszedłem do posiadłości. Przywitała mnie jedna z pokojówek. Przedstawiłem się jako Patrick, przyjaciel rodziny, który przyjechał na specjalną prośbę czy raczej naleganie Jeremiaha. Pokojówka przyjęła mnie życzliwie i zaprowadziła do pokoju przyjaciela. W drodze do pokoju Jeremiaha dowiedziałem się, że jest on chory, dworek jest mocno zniszczony, a elektryczność działa tylko w pomieszczeniach, do których zaglądają domownicy. Po chwili znalazłem się w małym korytarzyku prowadzącym do sypialni mojego przyjaciela. Wszedłem schodami na górę i nagle stanąłem jak wryty. Przed sobą zobaczyłem prawdziwego ducha unoszącego się w powietrzu! Po chwili zniknął, a ja kontynuowałem swoją drogę. Nagle jakaś siła zatrzymała mnie w połowie drogi i zobaczyłem tego samego potwora z łańcuchem w ręku. Podbiegł on do mnie i wziął zamach, by uderzyć mnie swoją bronią. Zamknąłem oczy i krzyknąłem z przerażenia, swoim zachowaniem z pewnością wprawiając w osłupienie domowników. Gdy otworzyłem oczy, potwora już nie było. Dzięki bogom, to tylko moja zmęczona wyobraźnia płata mi figle... Podszedłem do podwójnych drzwi na końcu korytarza, podnosząc leżącą tutaj apteczkę, obróciłem się i wszedłem w drzwi na prawo, nie mogąc się już doczekać spotkania z przyjacielem. Po powitaniu Jeremiah zaczął opowiadać mi o przygodach, które spotkały go po Wielkiej Wojnie oraz o kłopotach w dworku. Niestety, nie zdążyłem się dowiedzieć zbyt wielu rzeczy, kiedy jego opowieść przerwał brzęk tłuczonego szkła. Powiedziałem Jeremiahowi, że zobaczę, co się dzieje, i z pistoletem w ręku wybiegłem na zewnątrz. Przebiegłem przez korytarz, w którym miałem dziwne zwidy, otworzyłem duże drzwi i wbiegłem do głównej sali tego domu. Kiedy podbiegłem do schodów, nagle zobaczyłem ducha, tego samego, którego widziałem poprzednio. To już nie mogła być tylko wyobraźnia! Duch Aarona stał, a raczej lewitował nad schodami i śmiał się ze mnie. Kiedy podbiegłem do niego, zaczął opadać, lekko i spokojnie. Zbiegłem za nim po schodach i wbiegłem do pomieszczenia, do którego on wleciał, na prawo od schodów. Z korytarza, w którym się znalazłem, wbiegłem do małego pomieszczenia, gdzie lewitował duch Aarona. Gdy przekonałem się, że na razie nie może, lub nie chce, zrobić mi krzywdy, podniosłem leżącą tutaj amunicję i wyszedłem. Poszedłem korytarzem dalej, by wejść do pokoju na lewo. Podniosłem apteczkę leżącą za kanapą, po czym wszedłem do następnego pomieszczenia. Przy lustrze leżała amunicja. Gdy ją podnosiłem, zobaczyłem znów koło siebie ducha Aarona. To dziwne, ale im dłużej go widziałem, tym mniej jego obecność mnie niepokoiła. Obróciłem się w lewo i wbiegłem do małego korytarzyka. Kiedy byłem na jego końcu, znów usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i przeciągły krzyk jakieś kobiety. Wbiegłem do pomieszczenia, którym okazał się wewnętrzny ogródek, i zobaczyłem jakiegoś potwora: pół-człowieka, pół-wilka siedzącego nad ciałem zabitej przed chwilą kobiety. Nie zdążyłem nawet zareagować, gdy nagle zza roślin wyskoczył kolejny wyjec (Howler). Nie namyślając się, wystrzeliłem w niego, celując w głowę. Po kolejnym strzale upadł na ziemię. Zabiłem go w odpowiednim momencie, bowiem nagle zaatakowały mnie kolejne dwa wyjce. Po krótkiej walce, która polegała przede wszystkim na unikach i strzelaniu w rozpędzone potwory, zostałem sam. Podniosłem amunicję oraz apteczkę leżącą przy ciele pokojówki. Gdy zdecydowałem się wejść do następnego pomieszczenia, nagle usłyszałem za sobą jakiś hałas. Biegł na mnie kolejny wyjec! Wystrzeliłem kilka razy, mierząc w jego głowę. Strzały, na szczęście, okazały się celne. W następnym pomieszczeniu zostałem zaatakowany przez kolejne dwa Howlery, jednak szybko sobie z nimi poradziłem i małymi schodkami zszedłem do dużego holu z wielkimi, kręconymi schodami. Po pokonaniu dwóch następnych wyjców wbiegłem na schody. Gdy mijałem drzwi na prawo od siebie, usłyszałem krzyk Jeremiaha i zobaczyłem atakującego mnie Howlera. Kolejny chciał w tym czasie wyważyć drzwi. Zabiłem oba potwory i pobiegłem do przodu, do drzwi znajdujących się na końcu schodów. Wbiegłem do małej biblioteczki. Podniosłem zapiski leżące na stoliku na lewo i poszedłem do drugiej części pomieszczenia. Przesunąłem jedną z szafek z książkami, odnajdując w ten sposób ukryte przejście prowadzące na mały taras. Podniosłem leżący tutaj wzmacniacz (Amplifier) i wróciłem do pomieszczenia, którego drzwi chciał wyważyć wyjec. Za nimi znajdował się przerażony Jeremiah. Od niego dowiedziałem się, na czym polegać ma moje zadanie w tym domu. Dowiedziałem się, dlaczego widziałem duchy, dlaczego w ogóle dzieją się w tym domu rzeczy, które nigdy nie powinny zaistnieć. Zmęczony położyłem się spać, nie czytając nawet zwoju otrzymanego od mojego przyjaciela.
Z samego rana postanowiłem przestudiować zwój, który zostawił mi wczoraj Jeremiah. Kiedy tylko go otworzyłem, moje ciało na chwilę uniosło się w powietrze, po czym lekko upadłem na ziemię. Nauczyłem się nowego czaru - ektoplazmy (Ectoplasm). Będzie mi on z pewnością potrzebny, gdy skończy się amunicja. Wyszedłem z pokoju do następnego, w którym leżało na stole pudełko amunicji do mojego pistoletu. Wziąłem je i opuściłem oba pomieszczenia. Znalazłem się w korytarzu zakończonym małym popiersiem z lewej strony. Skręciłem w prawo, mając zamiar lepiej poznać tradycje tego dworku. Nie zaszedłem daleko, kiedy przywitał mnie lokaj, powiadamiając mnie, że do pokoju siostry Jeremiaha, Lizbeth, wczoraj w nocy ktoś się włamał. Zainteresowany poszedłem za nim. W pokoju Lizbeth przywitała mnie jej opiekunka. Dowiedziałem się wielu rzeczy na temat siostry, kolejnych, ciekawszych informacji dostarczył mi dziennik Lizbeth leżący na stoliku obok. Teraz podszedłem do obrazu leżącego w sypialni, by zobaczyć, jak ona w ogóle wyglądała. Gdy znalazłem się odpowiednio blisko, by zachwycać się urodą tej kobiety, usłyszałem szepty zachęcające do użycia czaru prawdy. Po jego odprawieniu zobaczyłem prawdziwe oblicze Lizbeth. Przerażony rozejrzałem się w panice, jednak reszta pomieszczenia wyglądała normalnie. Po chwili czar przestał działać i znów zobaczyłem na obrazie normalną, nienagannie ubraną kobietę. Wszedłem do łazienki i podniosłem leżącą tutaj apteczkę. Wyszedłem stąd na korytarz pokryty czerwonym dywanem i skręciłem w prawo. Kiedy znalazłem się w połowie drogi do kolejnych pomieszczeń, usłyszałem krzyk i zobaczyłem biegnącego za mną rannego w ramię lokaja. Zawołał o pomoc i ukrył się w kolejnych częściach korytarza. Ja zaś, zaniepokojony losem pokojówki, wróciłem do sypialni Lizbeth. Niestety, ona już nie żyła, a nad jej zwłokami stały dwa wyjce. Rozstrzelałem je i pobiegłem zobaczyć, czy lokaj jeszcze żyje. Jego rana okazała się na szczęście niegroźna, więc postanowiłem dalej zwiedzać pałacyk, udając się w tym samym kierunku, w którym uciekał lokaj. Po przekroczeniu drzwi znalazłem się w holu. Drzwi na lewo ode mnie, które jeszcze wczoraj były zamknięte, dzisiaj stały otworem. Wszedłem tam i skręciłem w lewo, do sypialni Evaline. Gdy podnosiłem list z szafki oraz amunicję z ziemi, wydawało mi się, że słyszałem jakieś hałasy. Przestraszony tym, użyłem czaru prawdy. Do moich uszu dobiegł płacz dzieci. Rozejrzałem się, odruchowo szukając poszkodowanych. Żadnych dzieci jednak tu nie było. Wszedłem do łazienki i podniosłem leżącą tu apteczkę. Wyszedłem stąd i skierowałem się do sypialni Josepha. Po pokonaniu wyjca podniosłem list leżący na łożu. Teraz wróciłem do głównego holu i wielkimi schodami zszedłem na dół. Schodząc, słyszałem wycie, jednak nigdzie nie widziałem żadnego potwora. Wszedłem za schody, by zobaczyć, czy może tutaj nie schronił się jakiś ranny wyjec. Zamiast niego zobaczyłem jednak trzy zdrowe potwory pożywiające się ciałem pokojówki. Szybko je zniszczyłem i podbiegłem do ciała. Obok niego leżał klucz, który natychmiast podniosłem. Wyszedłem zza schodów i wszedłem za podwójne drzwi na lewo ode mnie. Znalazłem się w korytarzu z dwiema możliwymi drogami. Skręciłem w prawo, w korytarz-galeryjkę. Zatrzymałem się przed dużym obrazem, używając czaru prawdy. Nagle zobaczyłem nowe oblicze tejże rodziny. Co najbardziej mnie zaniepokoiło - Jeremiah na tym obrazie był martwy. Postanowiłem za wszelką cenę go bronić! Gdy podszedłem do otwartych drzwi, te nagle zatrzasnęły się przede mną, a ja usłyszałem za sobą śmiech. Obróciłem się i zobaczyłem Lizbeth śmiejącą się ze mnie. Kiedy chciałem się do niej zbliżyć, ta uciekła, posyłając w moją stronę dwa wyjce. Rozwaliłem je i wróciłem do korytarza z rozwidleniem, by tym razem pójść w lewo. Gdy mijałem drzwi prowadzące do holu, usłyszałem śmiech Aarona i drzwi zatrzasnęły się. Dopiero teraz zacząłem sobie uświadamiać, że martwi domownicy bawią się mną, zastanawiając, ile jeszcze wytrzyma moja psychika. Poszedłem do przodu i przekroczyłem drzwi na końcu tego korytarza.
Znalazłem się w jakimś drewnianym korytarzyku pokrytym czerwonym dywanem. Wszedłem do małego pomieszczenia na prawo i podniosłem leżącą tu apteczkę. Wróciłem do drewnianego korytarza i przekraczając następne drzwi, znalazłem się w pokoju jadalnym. Stąd odchodziły dwa korytarze. Jak się później przekonałem, oba prowadziły do kuchni. Nie namyślając się, wszedłem w korytarz naprzeciw i omijając mały pokoik, po czym skręcając w korytarz na prawo, znalazłem się w wielkiej kuchni. Podniosłem apteczkę umieszczoną w drugiej części pomieszczenia i podszedłem do pokojówki, żeby z nią porozmawiać. Dowiedziałem się, że nie posiada ona klucza do ogrodu (był mi on potrzebny, bowiem chciałem porozmawiać z ogrodnikiem na temat Lizbeth), dała mi w zamian klucz do wschodniej części dworku. Teraz wróciłem do pokoju ze stołem, z zamiarem przedostania się do wschodniej części. Nie zdążyłem go jednak opuścić, gdy nagle przed sobą zobaczyłem wściekłą Lizbeth i dwa wyjce, które natychmiast mnie zaatakowały. Po pokonaniu ich opuściłem to pomieszczenie.
Drzwi naprzeciw mnie otworzyły się i zainteresowany wszedłem do kolejnego pomieszczenia. Okazała się nim wielka, potężna biblioteka. Takich zbiorów książek chyba nigdy wcześniej nie widziałem! Większe zainteresowanie jednak wzbudził Aaron, który najwyraźniej szukał jakiejś książki. Latał od regału do regału i przeglądał kolejne woluminy. Po chwili jednak zatrzymał się i zaczął czytać jedną ze znalezionych książek. Gdy zakończył kartkowanie jej, położył ją na najwyższym regale i wyleciał. Nie wiem, czym wtedy się kierowałem, jednak wycelowałem pistoletem w książkę, mając nadzieję, że ta spadnie potrącona pociskiem. Tak też się stało. Podniosłem książkę i wyszedłem z biblioteki. Stąd udałem się do korytarza z obrazami, pokonując przy okazji dwa kolejne wyjce i znów spotykając Aarona. Drzwi, które zatrzasnęła przede mną Lizbeth, teraz się otworzyły, a ja znalazłem się we wschodniej części dworku.
Przeszedłem przez podwójne drzwi i mijając zbroje rycerzy zszedłem na dół, zatrzymując się przed pomieszczeniem na prawo. Pierwsze, co wzbudziło tutaj moje zainteresowanie, to obraz z dzieckiem. Szczególnie wtedy, gdy w jego pobliżu użyłem czaru prawdy. Kolejną rzeczą były zapiski Bethany, które wziąłem, by przeanalizować je później. Porozmawiałem jeszcze z pokojówką i opuściłem to pomieszczenie. W sali ze zbrojami rycerzy unicestwiłem dwa wyjce, podniosłem list leżący za drugą zbroją na prawo ode mnie i wkroczyłem w pomieszczenie za drzwiami między dwoma zbrojami. Znalazłem się w pokoju ze statuami, w którym wyjec pożywiał się kolejnym nieszczęśnikiem. Unicestwiłem go, wtedy jednak zostałem zaatakowany przez kolejne cztery potwory. Po krótkiej walce wszedłem na schody na lewo ode mnie i przeszedłem przez korytarz z zasłonami, przekraczając kolejne drzwi. Znalazłem się w korytarzu, w którym światło nie było do końca sprawne, na razie jednak cały czas świeciło. Wszedłem do bawialni, której drzwi znajdowały się naprzeciw opuszczonego przeze mnie pomieszczenia. Kiedy podnosiłem apteczkę leżącą koło zabawek, usłyszałem głosy nawołujące do użycia czaru prawdy. Znów usłyszałem hałasy w mojej głowie - tym razem był to płacz dziecka. Kiedy czar przestał działać, podniosłem z łóżka zapiski Mary Turner i opuściłem bawialnię, udając się w lewo i przekraczając owalne u góry drzwi na końcu korytarza. Stałem w małym pomieszczeniu pokrytym posadzką. Schodkami zszedłem na dół i skręciłem w prawo, w korytarz z dwoma rozgałęzieniami. Jak się później przekonałem - nieistotne, którą drogę bym wybrał, obie i tak prowadziły do katedry. Znalazłszy się w niej, podszedłem do dużego krzyża, na którym zawieszony był wzmacniacz. Wystarczył jeden celny strzał, by wzmacniacz czarów znalazł się na ziemi. Obróciłem się i poszedłem do wyjścia, kierując się w prawą odnogę. Zobaczyłem małe schodki prowadzące do pomieszczenia księdza. Wbiegłem nimi na górę i zanim wszedłem do pokoju, wziąłem klucz leżący na jednej z belek. Teraz już wszedłem do małego pokoiku. Z szafki wziąłem apteczkę, po czym obróciłem się w stronę szafki z prawej strony pokoju. Po otworzeniu jej niedawno znalezionym kluczem wyciągnąłem z niej cztery pułapki eteryczne (Ether Traps) i pudełko z amunicją. W tym momencie usłyszałem jakieś głosy i zobaczyłem biegnące w moją stronę przezroczyste postaci. Nie tracąc czasu włączyłem wzmacniacz, zmieniłem czar z prawdy na ektoplazmę i użyłem tego czaru na pierwszej zbliżającej się postaci. Po kilku czarach wróg padł. Niestety, prócz niego znaleźli się tutaj dwaj kolejni obrońcy nie-świętego miejsca. Zabiłem ponownie obu, po czym zbiegłem schodami na dół i wybiegłem do pomieszczenia ze schodami i ładną posadzką. Kiedy pokonywałem ten pokój, zobaczyłem kolejne dwa duchy. Unikając ich ciosów, przebiegłem schody i wbiegłem do korytarza. Pobiegłem nim do końca, mijając bawialnię, i wbiegłem do kolejnego korytarza, tego słabo oświetlonego. Wiedziałem, że kiedyś musiało się to przytrafić! Kiedy byłem na środku korytarza, światło nagle zgasło, a mnie zaatakowały trzy wyjce. Szybko użyłem czaru prawdy i zacząłem strzelać do napastników. Na szczęście udało mi się ich pokonać i postanowiłem kontynuować zwiedzanie domu. Skręciłem w drzwi na lewo na końcu korytarza, wziąłem z niego apteczkę i wszedłem do następnego pomieszczenia.
Był to ładny pokój, w którym zaatakowały mnie dwa wyjce. Po zabiciu obu opuściłem pomieszczenie drzwiami z lewej strony. Znalazłem się w korytarzu, w którym silne podmuchy wiatru sprawiały, że firanki kołysały się jak w takt jakieś szalonej muzyki. Przebiegłem tym korytarzem do końca, zatrzymując się w małym przedsionku z drzwiami naprzeciw i dwoma fotelami po prawej stronie. Ze stołu znajdującego się między fotelami podniosłem apteczkę, po czym pokonałem podwójne drzwi. Za nimi było duże lokum ze schodami prowadzącymi na górę oraz wzmacniaczem leżącym na stole. Wskoczyłem na stół, żeby wziąć przydatny przedmiot, po czym zeskoczyłem i kierowany niepokojem opuściłem ten pokój. Będąc w korytarzu z tańczącymi firankami, poszedłem w stronę wyjścia, wchodząc w pierwsze drzwi na lewo. Za nimi spotkałem kilka wyjców. Kiedy walka już się skończyła, podniosłem pudełko amunicji leżące na szafce i skręciłem w drzwi na prawo od ciała pokojówki. Po pokonaniu następnych drzwi wszedłem na kręcone schody i skręciłem w drzwi na prawo ode mnie. Znalazłem się w małym pokoiku, stąd wszedłem do następnego pokoju, w którym głosy zachęciły mnie do użycia czaru prawdy. Jeden z obrazów różnił się od swojej pierwotnej wersji. To samo przytrafiło mi się w małym pokoiku na lewo ode mnie. Tutaj także był obraz, który przedstawiał zupełnie inną pogodę, niż namalowana na nim pierwotnie. Wyszedłem stąd i schodkami opuściłem to pomieszczenie. Teraz skręciłem w prawo i kolejnymi schodkami wszedłem do jakichś wystawnych pomieszczeń. Podniosłem książkę leżącą na łóżku - był to dziennik Ottona Keisingera, czarnoksiężnika zaproszonego do dworku przez drugą siostrę Jeremiaha, Bethany. Skręciłem w stronę ubikacji i kiedy tylko podszedłem do niej, drzwi nagle urwały się i gdzieś poleciały, a moim oczom ukazał się niecodzienny widok...
Znalazłem się w ruinach jakiegoś budynku, który wisiał w powietrzu, w krainie z czerwonym niebem. Więc tak wygląda inny świat? Zawsze byłem ciekawy, jak tutaj jest... Podbiegłem kawałek do przodu i zobaczyłem schody prowadzące na kolejną platformę. Zbiegłem nimi i znalazłem się na czymś w stylu podwórza. Nie zdążyłem się dokładniej rozejrzeć, kiedy nagle zostałem zaatakowany przez dziwnego potwora przypominającego pomiot Cthulhu, znanego mi z książek mojego przyjaciela Howarda Philipa Lovecrafta. Uważając na jego plunięcia i ciosy, raz po raz atakowałem go ektoplazmą. Po kilku ciosach strachulec (Scarrow) zniknął, jednak zdążyły mnie wytropić dwa kolejne. Szybko je zniszczyłem i pobiegłem w prawo, przekraczając coś w stylu bramy. Znalazłem się na kolejnym podwórzu z kolejnym przeciwnikiem. Pobiegłem w prawo, mijając trumnę, i podniosłem napój leczący (Health Vile), leżący w rogu zniszczonego budynku. Teraz wróciłem do trumny i biegnąc na nią zrzuciłem wieko. Zdziwiony zobaczyłem, że zamiast ciała znajduje się tutaj zejście w dół. Wszedłem na trumnę i wskoczyłem do niej. Znalazłem się na wiszącym w powietrzu kamieniu, przede mną było jeszcze kilka takich. Przeskakując na kolejne, wskoczyłem do małego pomieszczenia, w którym zostałem zaatakowany przez następnego potwora. Zabiłem go i skręciłem w prawo. Kolejnymi schodami cały czas zbiegałem na dół, przy okazji podnosząc leczący napój. Kiedy już znalazłem się na dużym dziedzińcu, kierowany jakimś dziwnym przeczuciem zacząłem biec do przodu. Szósty zmysł mnie nie zawiódł - nagle zobaczyłem nad sobą Ottona Keisingera. Ten człowiek, jeżeli to jeszcze był człowiek, opanował nieznane społeczeństwu najczarniejsze arkana magii. Lewitował, otoczył się magiczną tarczą i raz po raz kierował we mnie wielkie magiczne pociski. Wiedziałem, że w tej chwili nie mam z tym potworem żadnych szans. Rozpędziłem się więc i cały czas biegłem w stronę małej wysepki unoszącej się gdzieś w próżni. Wbiegłem na płyty przypominające kawałek posadzki, nie wiedząc, co robić dalej. Moja niewiedza trwała krótko, bowiem nagle pojawiły się przede mną kolejne części posadzki. Zbiegając na następne i uważając na atakującego mnie czarnoksiężnika, znalazłem się na upragnionej wysepce. Podniosłem wielkie tybetańskie działo (Tibetan War Cannon) i nagle zobaczyłem, jak studnia prowadząca gdzieś w dół zapełnia się jakąś substancją przypominającą śnieg. Nie czekając na kolejne razy od Keisingera, wskoczyłem tam.
Znowu znalazłem się w dworku... Przede mną leżała kolejna martwa pokojówka. Nie mogłem jej już pomóc, więc wziąłem klucz prowadzący do ogrodu i wyszedłem z tego pokoju. Będąc w sypialni Ottona, skierowałem się do drzwi, żeby opuścić te piekielne pomieszczenia, gdy nagle drzwi przede mną zamknęły się, a ja usłyszałem śmiech Ottona. Podbiegłem do kominka, w którym nagle zgasł ogień i przeszedłem nim do następnego pomieszczenia. Tutaj zostałem zatrzymany przez demoniczne potwory z zaświatów. Strzelając do nich z działa i rzucając w nie ektoplazmą, przedostałem się do drzwi. Kiedy chciałem je otworzyć, za sobą usłyszałem hałas. Dopiero teraz zrozumiałem, dlaczego Otton nie zajął się mną samodzielnie. Strachulce odradzały się kilka sekund po śmierci! Jedyną moją szansą była teraz moja szybkość. Wybiegłem na korytarz, ominąłem drzwi prowadzące do pomieszczeń Ottona, zbiegłem schodkami pokrytymi dywanem i skierowałem się do pomieszczenia za drzwiami na prawo ode mnie. Szybko podniosłem dwie apteczki leżące tutaj i wybiegłem stąd, skręcając w lewo i zbiegając schodkami na dół. Pobiegłem korytarzem do przodu, kierując się w drugie drzwi na prawo. Znalazłem się w holu z wielką statuą na środku. Schodami zbiegłem na dół, cały czas pokonując pojawiających się przeciwników, i wbiegłem w drzwi po drugiej stronie statuy. Stąd wybiegłem na korytarz z tańczącymi firankami, skręciłem w prawo i pobiegłem do przedsionka, w którym wcześniej znalazłem apteczkę. I tym razem miałem szczęście! Podniosłem apteczkę leżącą koło foteli, obróciłem się, przebiegłem przez cały korytarz i wbiegłem do ozdobnego pomieszczenia. Stąd przebiegłem przez kolejne drzwi i znalazłem się na korytarzu, w którym poprzednio zgasło światło, i zostałem zaatakowany przez wyjce. Przebiegłem nim do końca, zbiegając ze schodków i kierując się za drzwi na prawo ode mnie. Znalazłem się w następnym pomieszczeniu z firanami, tym razem jednak firany tańczyły z obu stron. Podniosłem apteczkę i walcząc z potworami przedostałem się do ciała martwej pokojówki. Teraz skręciłem w prawo i kolejnymi drzwiami przedostałem się dalej. W pomieszczeniu ze zbrojami przebiegłem na lewo i podniosłem apteczkę zza pierwszej zbroi. Obróciłem się i pobiegłem do otwartych podwójnych drzwi. Wbiegłem do pomieszczenia z drewnianą podłogą i zielonym dywanem. Małymi schodkami wszedłem na górę, po czym skierowałem się na duże, skręcające lekko w prawo schody i wbiegłem do następnego korytarza. Skręciłem w lewo i korytarzem udałem się do końca, aż do mojego pokoju. Przy popiersiu przed nim podniosłem apteczkę i pułapki eteryczne. Na nieszczęście mój pokój był zamknięty, więc nie pozostało mi już nic innego, jak udać się do dalszych części dworku, mając nadzieję, że jakoś pozbędę się tych potwornych istot, które wszędzie wyrastały z ziemi. Pobiegłem do drzwi, którymi dostałem się na ten korytarz, skręciłem w lewo i pobiegłem do pomieszczeń Lizbeth.
Wbiegłem przez otwarte drzwi do pomieszczenia, które wydawało mi się bezpieczne. Użyłem apteczek, by zregenerować swoje zdrowie, chwilę odpocząłem i zbiegłem schodami do drugiej części tego pokoju. Opuściłem ten pokój drzwiami na końcu i wszedłem do małego zielonkawego korytarza. Nim przedostałem się do korytarzyka, w którym znajdowały się zamknięte drzwi prowadzące do pomieszczeń Aarona oraz kolejne otwarte drzwi na końcu korytarzyka. Wbiegłem w nie i znalazłem się w pokoju z kominkiem umieszczonym na lewo ode mnie. Na prawo zaś unosił się Aaron, pilnując dojścia do wzmacniacza. Podszedłem do niego jak najbliżej się dało, położyłem przed nim eteryczną pułapkę i odczekałem, aż zostanie on przez nią wchłonięty. Kiedy pułapka zakończyła swoje działanie, podniosłem wzmacniacz i skierowałem się do krętego korytarzyka. Gdy już się w nim znalazłem, nagle usłyszałem za sobą jakieś niepokojące hałasy. Obróciłem się, by zobaczyć, jak kolejne drzwi zatrzaskują się za mną. Nie miałem wyjścia, musiałem przeć do przodu, pokonując ciągle te piekielne istoty. Przebiegłem przez korytarz i wyważając barkiem zamknięte drzwi, wbiegłem do krótkiego korytarzyka z dziwną przezroczystą barierą na lewo ode mnie oraz lustrem na wprost. Nie widząc stąd wyjścia, wskoczyłem w lustro i zdziwiony spostrzegłem, że znalazłem się po jego drugiej stronie. Podniosłem leżącą tutaj apteczkę i wszedłem do dużego pomieszczenia z dziwnym kołem narysowanym na ziemi oraz z pochodniami na ścianach. Podszedłem do każdej z pochodni i zapaliłem ją. Kiedy ostatnia zajarzyła się płomieniem, w środku tego koła pojawił się magiczny zwój. Podniosłem go, by nauczyć się kolejnego czaru - rozproszenia (Dispel). Wyszedłem z tej komnaty, przeskoczyłem przez lustro i używając czaru rozproszenia, pozbyłem się bariery na prawo ode mnie. Zbiegłem schodkami do kolejnego pokoju, zabiłem znajdujące się tutaj potwory, po czym pobiegłem do wyjścia w prawo. Skręciłem w lewo i kluczem do pokoju służących otworzyłem sobie kolejne drzwi. Będąc w korytarzu, skręciłem w drugie drzwi na prawo i podniosłem srebrne pociski leżące tutaj. Szybko wybiegłem stąd i pobiegłem do końca korytarza, pokonując drzwi na lewo. Za nimi znajdowała się apteczka, a na stoliku pudełko amunicji. Wziąłem apteczkę, wskoczyłem na stół, zabrałem amunicję i wybiegłem stąd. Wyszedłem z pomieszczeń dla służących i skierowałem się do pokoju, w którym znajdowało się dwoje drzwi, niestety zamkniętych. Wskoczyłem więc do windy kuchennej i nią zjechałem do kuchni.
Przekroczyłem podwójne drzwi i wbiegłem do głównego pomieszczenia kuchennego. Kucharka, z którą rozmawiałem wcześniej, była już martwa; koło niej kręciło się kilka wyjców. Szybo je zabiłem i skręciłem w drzwi na lewo ode mnie. Będąc w winiarni, podniosłem apteczkę leżącą na jednej z beczek i wyszedłem stąd, kierując się w lewo, do piwnic. Było tutaj bardzo ciemno, jednak czar prawdy doskonale oświetlał korytarze. Po zabiciu kilku wyjców skręciłem w lewo. Tutaj znalazłem parę użytecznych koktajli Mołotowa. Obróciłem się i poszedłem do przodu, w stronę zalanej części piwnicy. Idąc przy ścianie, omijając filar z prawej strony, znalazłem wzmacniacz. Skręciłem w prawo i dostałem się do mniej zalanej części podziemi. Stąd podniosłem apteczkę, a w skrzynce znalazłem amunicję. Po wzięciu tych przedmiotów wróciłem na górę, do kuchni. Teraz już mogłem iść do ogrodu; skręciłem w prawo i wyszedłem przez otwarte ogrodowym kluczem drzwi...
Znalazłem się w ogrodzie. Miałem do wyboru aż trzy drogi. Wybrałem wejście do głównej części ogrodu, przez bramę na wprost. Nagle zobaczyłem, jak ogrodnik ucieka przed wyjcem biegnącym za nim. Strzeliłem bez celowania w przeciwnika. Dzięki wszystkim bogom, dostał. Ogrodnik mógł wrócić do pracy. Ja zaś wyszedłem stąd i skręciłem w lewo. Gdy przeszedłem kolejną część ogrodu, podbiegł do mnie nowy ogrodnik. Dowiedziałem się od niego, że Lizbeth zamieszkała w mauzoleum, zmieniając się w banshee, pół-człowieka, pół-wampira. Wszedłem do otwartej przez ogrodnika bramy prowadzącej do mauzoleum.
Skręciłem w lewo, by iść cały czas przy płocie do głównej bramy mauzoleum. Niestety brama była zamknięta, za nią zaś zobaczyłem Lizbeth, która uciekła do środka budynku. Idąc dalej przy siatce doszedłem do wyłomu. Dzięki temu znalazłem się na terenie grobowca. Poszedłem do przodu, okrążając budynek z prawej strony. Po zabiciu kilku wyjców doszedłem do dużych drzwi prowadzących do środka budynku. Wszedłem do głównej komnaty i skręciłem w prawo, obracając się. Na szafce leżała amunicja. Wziąłem ją i poszedłem do pomieszczenia znajdującego się za czerwonymi kotarami. Z otwartej trumny podniosłem zwój z czarem zaklinanie (Invoke). Gdy już się go nauczyłem, obróciłem się twarzą do wyjścia i podszedłem na prawo do dźwigni. Po jej przesunięciu jedna z bram w głównym pomieszczeniu została otwarta, wraz z nią drogę do wolności otrzymały cztery wyjce. Wyszedłem stąd i zabiłem wyjce, atakując je tybetańskim działem oraz czarem ektoplazmy. Następnie przekroczyłem bramę i z pomieszczenia za nią wziąłem wzmacniacz. Idąc dalej tym grobowcem trafiłem do drzwi, przy których dwa wyjce żywiły się nieszczęsnym trsantim. Przekroczyłem otwarte drzwi i wskoczyłem do dziury na końcu tego korytarza. By lepiej widzieć swoją drogę, cały czas używałem czaru prawdy. Pierwszymi napotkanymi tutaj stworzeniami były na szczęście niegroźne nietoperze. Na szczęście, bowiem zdążyłem się wystraszyć, gdy zobaczyłem całą ich gromadę lecącą na mnie. Później było już gorzej: wpierw zaatakowały mnie dwa wyjce, nieco dalej czekały dwa szkielety. Walczyłem z nimi na dystans, rzucając na jednego czar zaklinania, w drugiego strzelając z działa, nie pozwalając, by znalazł się zbyt blisko mnie. Ominąłem trumny i doszedłem do małego przejścia na lewo ode mnie. Przykucnąłem i w takiej pozycji przeszedłem na drugą stronę. Wyskoczyłem w kolejnym grobowcu, niedostępnej wcześniej części mauzoleum. Skręciłem w lewo i podniosłem dwie apteczki leżące koło zamkniętej bramy. Teraz wróciłem do grobowca i podszedłem do ostatniej wnęki na prawo. Ta była nadgryziona przez ząb czasu, wystrzeliłem więc w nią kilka razy, by odsłonić przejście. Wszedłem tam, by znaleźć się w podziemnych tunelach prowadzących na cmentarz. Po zabiciu dwóch szkieletów doszedłem do drabiny prowadzącej na górę. Wskoczyłem na nią i znalazłem się na cmentarzu.
Nawet nie zdążyłem się rozejrzeć, gdy zostałem zaatakowany przez kolejny szkielet. Rzuciłem na niego czar zaklinania i rozejrzałem się po miejscu, w którym się znajdowałem. Wokół mnie znajdowały się nagrobki, a ta część cmentarza była zasłonięta dużym murem. Na krzyżu na wprost mnie, najwyższym ze wszystkich, leżał jakiś zwój. Na razie był dla mnie niedostępny, obiecałem sobie jednak, że w jakiś sposób zdobędę go. Skręciłem w lewo i poszedłem do przodu, mając po prawej stronie mur. Po zniszczeniu dwóch kolejnych szkieletorów doszedłem do następnej części cmentarza, w której znajdowała się apteczka oraz amunicja. Wziąłem oba przedmioty i podszedłem do nagrobka na końcu murka. Teraz zacząłem skakać po nagrobkach, starając się dostać do krzyża, przy którym leżała apteczka. Gdy już tutaj dotarłem, z krzyża przeskoczyłem na mur. Przed sobą, na lewo zobaczyłem zwój. Przeszedłem tam i przeskoczyłem na krzyż. W ten sposób otrzymałem pierwszy tajemny zwój (Arcane Whorl). Znów przeskoczyłem na mur i zeskoczyłem z drugiej strony. Podbiegłem w stronę jeziora, tam, gdzie była zacumowana łódź. Wskoczyłem na nią i popłynąłem w stronę klasztoru.
Po szczęśliwym dopłynięciu znalazłem się na wyspie, gdzieś w pobliżu klasztoru. Podszedłem do dwóch kamieni, pomiędzy którymi było przejście, i przeszedłem pod nimi. Idąc doliną cały czas do przodu, doszedłem do miejsca, w którym trzy wyjce posiłkowały się zmarłym trsantim. Zabiłem potwory i podniosłem apteczkę leżącą koło ciała. Poszedłem dalej, aż zobaczyłem, jak dwa wyjce atakują dwóch trsantich. Gdy przetrwał ostatni wróg, wykończyłem go i podniosłem przedmioty pozostawione przez trupy: trzy pudełka amunicji i kolejną apteczkę. Skierowałem się w stronę wieży, omijając ją z prawej strony. Idąc tą drogą, trafiłem na małą polankę na prawo ode mnie, na której pasł się osiołek. Obok niego leżało ciało z notatnikiem przy ręku. Podniosłem notatnik i wróciłem na główną drogę. Po chwili doszedłem do zniszczonej farmy, w której kręcili się trsanti. Przebiegłem koło zagród, przy których stały osły, i działając z zaskoczenia, zabiłem czterech trsantich, strzelając do nich z pistoletu i rzucając w nich ektoplazmą. Jeden z nich zostawił prócz amunicji klucz do wieży. Podniosłem go i wróciłem do wieży. W jej środku znajdował się kolejny klucz - do skrzyni, oraz medalion słońca (Sun Medalion). Gdy tylko podniosłem oba przedmioty, zostałem zaatakowany przez dwa wyjce. Zabiłem je i skierowałem się na prawo. Idąc tą drogą, doszedłem do zamkniętej bramy klasztoru. Przed nią leżało ciało członka trsantich, konsumowane przez wyjca. Zabiłem go i podniosłem srebrne pociski trsantiego. Gdy wracałem do wieży, zostałem zaatakowany przez silną grupkę wyjców. Wiedząc, że w walce z wszystkimi naraz mam znikome szanse, rzuciłem w ich środek koktajl Mołotowa. To spowodowało, że przeciwnicy zostali unicestwieni. Teraz bezpiecznie wróciłem do wieży, skąd skierowałem się na farmę. Tutaj zostałem zaatakowany przez kolejne wyjce, które wyczuły niedawno zabite ciała trsantich. Przechodząc przez ruiny, dostałem się w pobliże stodoły. Miałem właśnie podejść do wrót stodoły, gdy nagle zostały one wyważone od wewnątrz i zostałem zaatakowany przez wyjce. Pokonałem je i używając czaru prawdy, by oświetlić sobie teren, wszedłem do środka. Na środku stodoły, z mojej prawej strony była drabina prowadząca na drugi poziom tego budynku. Wszedłem tam i pokonałem kolejnego wyjca biegnącego w moją stronę. Mostkiem przeszedłem na drugą część stodoły, zatrzymując się przy oknach. Przy prawym oknie znajdowała się deska, dzięki której mogłem na nie wejść. Stąd przeskoczyłem do środka niedostępnego budynku - głównej części farmy. Poszedłem do przodu, do pierwszego ze zniszczonych pokoi. Wewnątrz znalazłem amunicję. Wyszedłem stąd i kontynuowałem zwiedzanie pomieszczeń. W jednym z korytarzy zostałem zaskoczony przez przywódcę trsantich. Zaatakowałem go, strzelając cały czas pistoletem oraz rzucając w niego ektoplazmą. Po kilku strzałach przeciwnik upadł na ziemię, wypuszczając z rąk strzelbę. Podniosłem ją i korytarzem poszedłem dalej, do dwóch małych pomieszczeń umieszczonych naprzeciw siebie. Wszedłem do tego na lewo ode mnie. Wewnątrz znajdowały się trzy koktajle Mołotowa. Wziąłem je i opuściłem to pomieszczenie, kierując się do pokoju, który wcześniej zignorowałem. Wszedłem do niego, pokonując żerujące tutaj dwa wyjce. Skręciłem w lewo do małego pomieszczenia i stąd wszedłem na schody prowadzące na wyższą część lokacji. Przeskakując teraz po rusztowaniu, przedostałem się do przodu, potem w prawo i przechodząc nad kolejnymi znajomymi pomieszczeniami, doszedłem do jednego, do którego nie mogłem się wcześniej dostać. Był to średni pokój, w którym znajdowała się skrzynia. Zeskoczyłem tam i kluczem znalezionym w wieży otworzyłem ją. W środku był klucz do piwnicy. Obróciłem się i dzięki desce wyszedłem z tego pomieszczenia. Następnie wróciłem do pokoju ze schodami i skręcając w nim w prawo, znalazłem pod schodami zejście do piwnicy. Za pajęczyną znajdowała się apteczka. Podniosłem ją, po czym użyłem klucza na klapie w podłodze. Dzięki temu otworzyło się przejście do dalszej części piwnicy. Wskoczyłem tam i długim korytarzem zjechałem do tunelu kanalizacyjnego.
Mając do wyboru dwie drogi, skręciłem w lewo i pokonując atakujące mnie szkielety, doszedłem do wielkiej dziury - ujścia ściekowego. Skręciłem w lewo i wszedłem w długi korytarz. Doszedłem nim do krat umieszczonych po mojej lewej stronie. Za nimi znów zobaczyłem uciekającą Lizbeth. Niestety, na razie dostępu do niej blokowała krata, więc postanowiłem wyjść z kanałów. Stałem w wyjściu z kanałów, nad dużą łąką. Zeskoczyłem na dół i poszedłem w prawo, w stronę klasztoru. Pokonując atakujące mnie wyjce, doszedłem do schodków prowadzących do budynku. Wszedłem na nie i skręciłem w prawo, by znaleźć apteczkę. Następnie wróciłem do schodów i zainteresowany podszedłem jeszcze kawałek do przodu. Było tutaj przejście do podziemi klasztoru, na razie jednak dla mnie niedostępne. Wszedłem na kolejne schody i zatrzymałem się przy dużej bramie, zachęcony przez wewnętrzne głosy do użycia czaru prawdy. Dzięki niemu zobaczyłem dwóch mnichów rozmawiających przy tej bramie. Poszedłem do przodu, dochodząc do małej polanki ogrodzonej murami, na której końcu leżał martwy trsanti. Podniosłem apteczkę i wszedłem na mały dziedziniec za bramą. Stąd wszedłem na trawiastą polankę i z niej na kolejną część klasztoru. Skręciłem w prawo, by dostać się do wieży. W wieży zszedłem schodami na dół i pokonałem dwa wyjce pożerające trsantiego. Podniosłem apteczkę i wróciłem schodami na górę, kierując się nimi na kolejny poziom wieży. Na lewo ode mnie znajdowała się deska przyłożona do ściany. Nią dostałem się na kolejne piętro. Stąd podniosłem apteczkę i wszedłem na obsuniętą kamienną płytę. Dzięki niej wskoczyłem na kolejną płytę i nią wszedłem na górę. Teraz przeszedłem do przodu po zniszczonym gzymsie i z niego wskoczyłem na drabinę. Nią dostałem się na szczyt wieży. Tutaj leżała fiolka wzmacniacza energii (Mana Well), która spowodowała, że mój potencjał magiczny wzrósł. Wróciłem na parter wieży i wyszedłem z niej drugim wyjściem, naprzeciw głównego. Znalazłem się na zerwanym mostku. Przeskoczyłem na jego drugą część i wskoczyłem w dziurę z prawej strony drogi. Schodkami wszedłem na górę i podniosłem notatnik leżący przy kolejnym martwym trsantim. Kiedy zapoznałem się z jego treścią, zeskoczyłem na znaną mi już trawiastą polankę na lewo ode mnie. Wróciłem na drogę prowadzącą do wieży, tym razem jednak skręcając w lewo. W połowie drogi usłyszałem w głowie głosy. Po użyciu czaru prawdy zobaczyłem dwóch mnichów. Poszedłem dalej, pokonując atakującego mnie wyjca. Na końcu drogi skręciłem w lewo.
Poszedłem drogą do przodu, na razie ignorując główny dziedziniec na lewo ode mnie, i wszedłem na podwórko na prawo. Tutaj po użyciu czaru prawdy zobaczyłem niecodzienne zjawisko. Mnich chodził w miejscu, kręcił się, aż w końcu znikł. Nie wierzyłem własnym oczom! Kiedy już doszedłem do siebie, zszedłem na dół i podniosłem wzmacniacz leżący przy ścianie. Wróciłem na górę, uważając na zeskakujące z muru wyjce, i wszedłem na dziedziniec. Teraz skierowałem się do przodu, w stronę zielonego światła. Kiedy byłem w pobliżu zablokowanej studni, skręciłem w prawo i udałem się pod mury klasztoru. Stąd wziąłem amunicję i poszedłem do światła. Nagle zobaczyłem, jak na mury wybiegła Lizbeth i zaczęła się ze mnie śmiać. Obróciłem się i pobiegłem w prawo, w stronę budynku na wzgórzu. Okrążyłem go i wbiegłem do środka. Kiedy użyłem czaru prawdy, zobaczyłem, jak wyjec atakuje mnicha, zabijając go. Wziąłem apteczkę i podszedłem do ciała mnicha, gdy nagle on się podniósł. Rzuciłem na niego czar zaklinania i wyszedłem stąd, kierując się do budynku na prawo. Schodkami zszedłem na dół, po czym kolejnymi schodami, na prawo ode mnie, wszedłem na kolejny poziom. Skręciłem w lewo i schodkami zszedłem na dół. Na prawo ode mnie było duże pomieszczenie z kamieniami na środku. Na jego końcu leżał martwy trsanti, obok zaś niezużyta apteczka. Podniosłem ją i opuściłem to pomieszczenie. Skręciłem w lewo i schodami wszedłem na górę. W drugim pomieszczeniu na lewo ode mnie leżał kolejny trsanti oraz kolejna apteczka. Wziąłem ją i wszedłem do głównego pomieszczenia na tym poziomie. Usłyszałem głosy zachęcające do użycia czaru prawdy. Gdy to zrobiłem, ujrzałem dwóch mnichów rozmawiających ze sobą. Obracając się, zobaczyłem kolejnego mnicha w pomieszczeniu za mną. Opuściłem tę komnatę drugim korytarzem na lewo ode mnie. Idąc nim do przodu i w prawo, doszedłem do pomieszczenia, w którym leżał martwy trsanti z laskami dynamitu i strzelbą. Podniosłem wszystkie przedmioty i wróciłem do pomieszczenia, w którym widziałem mnichów. Na lewo ode mnie był kominek. Podszedłem tam i spojrzałem w dół. W kominku znajdował się wzmacniacz. Wskoczyłem tam, wziąłem przydatny przedmiot i wyszedłem z kominka na parterze, w znanej mi lokacji. Skręciłem w schody na lewo ode mnie i kolejnymi schodami, tym razem z mojej prawej strony, wyszedłem z tego budynku. Wszedłem na podest schodami z prawej strony, prowadzącymi do wielkich, zamkniętych drzwi. Skręciłem w prawo i idąc podestem udałem się do miejsca, w którym zobaczyłem znikającego mnicha. Nie wszedłem tam, poszedłem dalej i wróciłem do lokacji z wieżą.
Teraz musiałem wrócić do miejsca prowadzącego do dolnych części opactwa, czyli do głównej bramy. Skręciłem w prawo, okrążając duży budynek, wskoczyłem na łączkę prowadzącą do wieży, przeszedłem przez bramę, skręciłem w prawo i schodami udałem się w dół. Na lewo ode mnie znajdowała się krata, którą postanowiłem wysadzić dynamitem. Wyciągnąłem go ze swoich przedmiotów i użyłem go na kracie. Szybko się obróciłem i odbiegłem, by wybuch dynamitu nie spowodował żadnych obrażeń. Gdy było już po wszystkim, wróciłem do kraty i dziurą między kratami zeskoczyłem w dół, do piwnic.
Skręciłem w prawo, udając się w stronę drzwi umieszczonych za schodami. Niestety, okazały się one zamknięte, jednak pod schodami znajdowała się apteczka. Wziąłem ją i udałem się do wyjścia, tym razem skręcając w prawo. Kiedy znalazłem się w głównej komnacie, zobaczyłem po użyciu czaru prawdy kolejnego mnicha, obchodzącego komnaty. Poszedłem do przodu i wszedłem w drzwi na prawo ode mnie. Prócz atakującego mnie szkieletu była tam apteczka ukryta w skrzyni. Wyszedłem stąd i skręciłem w lewo. Mając ścianę po swojej lewej stronie, skręciłem znów w lewo, po czym trzeci raz skręciłem w lewo i udałem się do ciemnego korytarza na wprost. Była to piwniczka, w której dwa wyjce posilały się trsantim. Zabiłem je, podniosłem koktajl Mołotowa, laskę dynamitu i po opuszczonej desce wszedłem na górę. Uważając na obsuwające się deski dostałem się do miejsca, w którym pod ścianą leżał kolejny trsanti. Koło niego była dźwignia. Gdy ją przesunąłem, ściana koło mnie odsunęła się, ukazując tajne przejście. Wszedłem tam i znalazłem się w korytarzu, w którym był wzmacniacz. W korytarzu skręciłem w lewo i zeskoczyłem do pomieszczenia poniżej. Po zabiciu kręcących się tutaj wyjców i podniesieniu amunicji do strzelby użyłem czaru prawdy... Ujrzałem straszną rzecz! Całe pomieszczenie wypełniały plamy krwi. Nagle usłyszałem czyjś krzyk. Na szczęście czar trwał krótko, nie wiem bowiem, czy wytrzymałaby to moja psychika, gdyby trwało to dłużej. Wyszedłem stąd i skręciłem w prawo. Idąc tym korytarzem, doszedłem do wielkiej studni naprzeciw mnie oraz kraty na lewo ode mnie, zza której wyskakiwały wyjce. Zniszczyłem te, które dopiero się pojawiły, i skręciłem w lewo, by wejść w drzwi znajdujące się przed kratą. Za nimi było pomieszczenie z pudełkiem amunicji ukrytym w skrzyni. Wyszedłem stąd, skręcając w lewo i pokonując nowe wyjce. Idąc do przodu zobaczyłem drzwi, które pokonałem, by znaleźć się w kolejnej lokacji. Kręconymi schodami wszedłem na górę, po czym przebiegłem kawałek do przodu i kolejnymi schodami zszedłem na dół. Po zsuniętych kamieniach udałem się na górę. Opuściłem to pomieszczenie. Udałem się schodami na korytarz i pokonując kolejne wyjce przeszedłem przez niego. Skręciłem w prawo i schodami wszedłem na górę. Znalazłem się na korytarzu, w którym leżały dwa ciała. Gdy podszedłem do ciała mnicha na lewo ode mnie, usłyszałem w głowie szepty. Rzuciłem czar prawdy, by zobaczyć mnicha Kellusa, który zapisywał w swoim pamiętniku historię nawiedzenia klasztoru oraz chował coś w skrzyni. Wziąłem zapiski z biurka i otworzyłem skrzynię. Wyciągnąłem z niej zaklęcie czasu oraz srebrny klucz, po czym schodami wróciłem do lokacji z kamieniami i zeskoczyłem do pomieszczenia poniżej.
Gdy pokonałem już schody, skręciłem w prawo, w stronę zabarykadowanego kamieniami przejścia. Teraz znów skręciłem w prawo i poszedłem tym korytarzem, cały czas kierując się do przodu. W połowie drogi ściana na lewo ode mnie nagle obsunęła się i zostałem zaatakowany przez szkielet. Rzuciłem na niego czar zaklinania i skręciłem na końcu korytarza w prawo. Znalazłem się w pomieszczeniu z kupą śmieci oraz kości na środku, z której raz po raz wychodziły nowe szkielety. Skręciłem w lewo i przechodząc przez zaułek, wszedłem w pierwsze drzwi na prawo. Stąd podniosłem dwie laski dynamitu i apteczkę. Wyszedłem z tego pomieszczenia, skierowałem się na prawo i poszedłem do przodu korytarzem. Idąc nim do końca, doszedłem do pomieszczenia z dużą dziurą w środku. Przyłożyłem do nich srebrny klucz. Na szczęście pasował. Schodami wszedłem na korytarz, gdzie zostałem zaatakowany przez kilka nietoperzy. Zabiłem je czarem ektoplazmy i wszedłem w kolejny, długi korytarz, w którym wszystkie wyjścia były zablokowane. Na jego końcu znajdowały się schody, które prowadziły do winiarni. Poszedłem do przodu i podniosłem apteczkę leżącą we wnęce. Skręciłem w lewo i gdy chciałem podnieść pociski fosforowe, beczka na prawo od nich nagle eksplodowała i zaatakował mnie wyjec. Pokonałem go i podniosłem amunicję. Opuściłem winiarnię, kierując się do korytarza na prawo ode mnie. Idąc nim, przeszedłem koło pokoju z podwójnymi schodami. Na razie nie wchodziłem tam, wolałem zwiedzić korytarz. Na jego końcu, na prawo były drzwi przypominające wejście do celi. Przeszedłem je i zobaczyłem, że na końcu korytarza ktoś upadł na ziemię. Kiedy znalazłem się w pobliżu, zauważyłem, że był to trsanti, którego przedziurawiły strzały wydmuchiwane ze ścian na prawo ode mnie. Rzuciłem czar prawdy i spojrzałem na ziemię. Zobaczyłem czerwone kwadraty. Domyśliłem się, że gdy na nich stanę, zostaną wypuszczone strzały. Szybko podniosłem amunicję z jednego z kwadratów i przeskoczyłem na normalną podłogę. Teraz obróciłem się i omijając czerwone kwadraty, poszedłem w stronę wyrzutni strzał, skręcając przy nich w korytarz na lewo. Na jego końcu znajdowały się drzwi prowadzące do ciemnego pomieszczenia.
Wyszedłem z niego po rampie, mijając pajęczynę i skręcając w korytarz na prawo. Za pajęczyną na końcu korytarza było ukryte pomieszczenie, w którym leżała apteczka. Podniosłem ją, obróciłem się i poszedłem do nieznanej części korytarza, mijając wyjście z tej lokacji na prawo ode mnie. Nagle światło zgasło i zewsząd zaatakowały mnie szkielety. Szybko wróciłem do wyjścia i tutaj używając czaru zaklinania oraz strzelby zniszczyłem wszystkie atakujące mnie potwory. Zbiegłem znowu na dół i skręciłem w nieoświetlony już korytarz w prawo. Skręciłem w kolejny korytarz na prawo. Gdy ominąłem róg na lewo ode mnie, zobaczyłem apteczkę. Podniosłem ją i skręciłem w prawo, pokonując kolejną pajęczynę w tym korytarzu. Wszedłem po rampie na górę i znalazłem się w kolejnym pomieszczeniu, zawalonym kamieniami. Skacząc po nich, znalazłem się na górze komnaty, w której znajdowała się także kolejna dziura. Ominąłem ją i skierowałem się w stronę schodów. Z ich prawej strony znajdowała się apteczka. Podniosłem ją i wszedłem na schody. Tutaj zostałem zaatakowany przez trzy wyjce. Pokonałem je i wszedłem na schody. Kolejnymi schodami wchodziłem cały czas na górę, aż znalazłem się w pomieszczeniu bez dachu, w którym widać było niebo. Podniosłem leżącą tutaj apteczkę. Ominąłem dziurę i skierowałem się na część murów klasztoru. Gdy użyłem czaru prawdy, zobaczyłem mnicha, który coś przesuwał przy ścianie. Podszedłem tam i na lewo ode mnie zobaczyłem dużą dźwignię. Po jej przesunięciu otworzył się sejf na prawo od dźwigni. Był w nim drugi artefakt - Mercury Flask oraz klucz (monastery key). Podniosłem jeszcze kolejne pociski fosforowe i wskoczyłem w dziurę w poprzednim pomieszczeniu. Zszedłem na dół i wskoczyłem w drugą dziurę w jednym z pierwszych pomieszczeń, tym ze schodami. Przeszedłem kawałek do przodu i znalazłem się w kolejnych lokacjach klasztoru.
Skręciłem w lewo i za pierwszym rogiem skręciłem w prawo. Znalazłem się przed małą celą. Otworzyłem drzwi do niej i wszedłem do pokoiku, w którym znajdowała się skrzynia, w niej zaś pociski do strzelby. Podniosłem je i wyszedłem z tej celi, kierując się w prawo. Trafiłem do korytarza, w którym znów zobaczyłem Lizbeth śmiejącą się ze mnie oraz nasyłającą na mnie dwa wyjce. Szybko je pokonałem i pobiegłem korytarzem do przodu, skręcając nim wpierw w lewo, później w prawo. Zatrzymałem się przed drzwiami z zamkiem na środku. Gdy użyłem na nich klucza, otworzyły się, a ja trafiłem do małego pomieszczenia, w którym leżała apteczka. Podniosłem ją i wyszedłem do kolejnego korytarza. Idąc nim do przodu, zobaczyłem odnogę w prawo, która łączyła się z tym korytarzem kilkoma schodkami. Wszedłem do niej i idąc do przodu schodami, wszedłem do małego pomieszczenia, w którym była umieszczona kolejna apteczka. Podniosłem ją, po czym obróciłem się, wyszedłem stąd i skręciłem w pierwszy korytarz na prawo. Znalazłem się nad dużą komnatą ze schodami na lewo. Zeskoczyłem tam i skręciłem w korytarz na prawo. Nie zdążyłem nawet do niego wejść, gdy nagle zostałem zaatakowany przez hordę wyjców. W większą grupę rzuciłem koktajl Mołotowa, po czym broniłem się przed nimi, strzelając w nie strzelbą i rzucając ektoplazmą. Kiedy ostatni, szósty wyjec został pokonany, wszedłem w korytarz, w którym mnie zaatakowały te potwory. Prowadził on do pomieszczenia z ciałami dwóch martwych trsantich. Przy jednym z nich znalazłem srebrne pociski, natomiast przy drugim dwa koktajle Mołotowa. Podniosłem te przedmioty i opuściłem pomieszczenie, kierując się na schody prowadzące do kolejnych drzwi. Znalazłem się w małym pokoju z dużym kołem na prawo ode mnie. Przekręciłem je i wyszedłem z tego pomieszczenia, kierując się do pokoju naprzeciw, w którym były wyważone drzwi. W nim, na prawo ode mnie, znajdowało się kolejne koło. Przesunąłem je i wyszedłem stąd, wchodząc na schody na lewo. Gdy znalazłem się na otwartej przestrzeni przed głównym ołtarzem, usłyszałem w mojej głowie głosy. Użyłem czaru prawdy, by zobaczyć trzech mnichów stojących przed ołtarzem i rozmawiających ze sobą. Skręciłem w lewo i z małej alkowy podniosłem apteczkę. Teraz obróciłem się znów w lewo i idąc w stronę dużych drzwi doszedłem do schodów na lewo ode mnie. Wszedłem na nie i z kolejnej lokacji wyniosłem pociski do strzelby. Zszedłem stąd i idąc w stronę ołtarza skręciłem na schody na prawo od ołtarza. Wziąłem apteczkę, po czym zeskoczyłem na dużą łączkę ze stawem na środku. Na prawo od stawu znajdował się jeden z trzech ołtarzy. Podszedłem do niego i położyłem na nim Sun Medallion. Teraz obróciłem się i podszedłem do ołtarza naprzeciw niego, po drugiej stronie jeziora. Tutaj użyłem Mercury Flask. Podszedłem do ostatniego, środkowego ołtarza i położyłem na nim zaklęcie czasu (Time Incantation). Nagle w jeziorze zobaczyłem odbicie dawnego, przepięknego klasztoru. Nie namyślając się, wbiegłem w jezioro...
Najprawdopodobniej zostałem cofnięty w czasie. Inaczej nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Stałem przed niezniszczonym klasztorem, padał ostry śnieg. Poszedłem w lewo, w stronę jednego z dwóch widocznych ognisk. Stał tam mnich, z którym chciałem porozmawiać. Jednak gdy znalazłem się blisko niego, zaatakował mnie. Zastrzeliłem go ze strzelby, po czym podniosłem apteczkę i amunicję leżące przy ścianie klasztoru. Obróciłem się w prawo i idąc przy ścianie opactwa doszedłem do kolejnego ogniska, następnie skręciłem przy murze w lewo i kontynuowałem moją podróż, okrążając klasztor. Doszedłem do ciała mnicha przedziurawionego przez bełty. Napastnika znalazłem szybko - na górze, na klasztornym murze stał kusznik i strzelał do wszystkich nieznajomych. Wyciągnąłem pistolet i starając się jak najcelniej strzelać, pozbawiłem go życia. Podniosłem notatnik i idąc dalej doszedłem do drzwi prowadzących do klasztoru. Niestety, były one zamknięte, a pilnujący ich bracia zaatakowali mnie. Pokonałem ich i podniosłem amunicję do strzelby oraz apteczkę, leżące przy schodach. Nadal idąc przy ścianie, doszedłem do przedsionka z drabiną na lewo ode mnie. Wszedłem na górę i zabiłem stojącego tu kusznika, po czym podniosłem leżącą na murze apteczkę. Zeskoczyłem na dół i kontynuowałem swoją podróż wokół murów otaczających klasztor. Wreszcie doszedłem do otwartych drzwi, przy których stał kolejny strażnik. Zastrzeliłem go ze strzelby i skręciłem w lewo. Przy ścianie leżała amunicja do strzelby. Obróciłem się i idąc przy ścianie skręciłem w lewo i podniosłem apteczkę przy kolejnej ścianie. Teraz wróciłem do głównej bramy. Poszedłem do przodu i zeskoczyłem schodami na dół, na prawo, pokonując tutaj kolejnego mnicha. Podniosłem apteczkę i amunicję. Wróciłem na górę i wszedłem na schody na lewo ode mnie. Na górze wszedłem na kolejne schody i przeszedłem przez bramę z trzema przejściami. Wszedłem na śnieżną zaspę, po jej pokonaniu udałem się na podwórze prowadzące do wieży oraz głównego dziedzińca. Poszedłem do przodu i podniosłem apteczkę. Kiedy to zrobiłem, znów usłyszałem glosy w mojej głowie. Użyłem czaru prawdy, by zobaczyć, jak jeden z mnichów, próbując ucieczki, popełnia samobójstwo. Czas czaru minął, a ja ujrzałem, jak w moją stronę biegnie kolejny szalony mnich. Zastrzeliłem go i udałem się w stronę, z której on przybył, czyli w stronę głównego dziedzińca. Poszedłem przy ścianie do murów i skręciłem w drzwi na prawo.
Znalazłem się na dziedzińcu. Pierwszymi schodami na prawo ode mnie zszedłem na niego i idąc przy ścianie poszedłem w prawo, znajdując pociski do strzelby. Teraz wróciłem do schodów i obróciłem się. Naprzeciw mnie znajdowało się pomieszczenie, które doskonale pamiętałem, bowiem to właśnie tutaj wyjec zabił mnicha. Udałem się tam. Następnie przeszedłem przez drzwi na wprost prowadzące ku mostowi. Za mostem znajdowały się kolejne drzwi prowadzące do dużego pomieszczenia ze schodami pośrodku, modlitewnikami na prawo oraz dwoma mnichami. Zastrzeliłem ich ze strzelby i schodami zbiegłem w dół. Przy zamkniętych drzwiach leżała amunicja oraz apteczka. Wziąłem wszystkie przedmioty i wróciłem do pomieszczenia na górze. Obróciłem się i podszedłem do małych schodków na końcu pomieszczenia, za modlitewnikami. Udałem się do przodu, mijając drzwi, i kolejnymi schodkami wszedłem na przedsionek, w którym była amunicja, koktajle Mołotowa oraz kolejna apteczka. Zszedłem schodami na dół i wszedłem we wcześniej opuszczone przeze mnie drzwi, teraz znajdujące się na lewo. Skręciłem w prawo i podniosłem kolejny tajemny zwój. Obróciłem się, wszedłem po schodach na górę i kolejnymi drzwiami wyszedłem na mostek. Przeszedłem przez niego i wszedłem do wieży. Kręconymi schodami zszedłem na dół i w piwniczce podniosłem koktajle Mołotowa leżące na stole oraz amunicję leżącą przy schodach. Teraz wróciłem na schody i pokonując kolejne trzy piętra, dostałem się na dach. Tutaj zaatakował mnie szalony opat, rzucając we mnie ognistymi kulami. Szybko biegałem wokół niego, strzelając do niego ze strzelby i starając się unikać jego pocisków. Kiedy wreszcie upadł martwy na ziemię, podniosłem klucz, który wypadł z jego ręki. Zbiegłem na parter wieży, mostkiem opuściłem tę lokację i wszedłem do następnego pomieszczenia. Pobiegłem w prawo, przebiegłem przez całą salę i opuściłem to pomieszczenie drzwiami naprzeciw tych, którymi tu wszedłem. Przebiegłem przez mostek i znalazłem się w pierwszym ze zwiedzanych przeze mnie pomieszczeń. Obróciłem się w prawo i podszedłem do dźwigni na ścianie. Kiedy ją przesunąłem, usłyszałem, że woda przestała lecieć. Przeszedłem przez bramę i kręconymi schodami wszedłem na górę. Znalazłszy się w małym pomieszczeniu, wskoczyłem na łóżko, z niego zaś na szafkę, z której niechcący strąciłem książkę. Dzięki temu usłyszałem jakiś hałas na dole. Schodami zbiegłem na dół i kolejnymi schodami zszedłem do piwnic. Wskoczyłem w rurę, w której wcześniej musiała płynąć woda, i nią udałem się do końca, do pomieszczenia, w którym znajdowała się apteczka, fosforowe i srebrne pociski oraz wzmacniacz energii. Wyszedłem stąd i udałem się na schody na lewo, obok tych, którymi tu wszedłem. Na końcu tych schodów skręciłem w prawo i kolejnymi schodami wszedłem na górę. Korytarzem poszedłem do przodu, skręcając przy kominku w pomieszczenie naprzeciw niego, na lewo ode mnie. Wziąłem stąd dwie apteczki i wyszedłem na zewnątrz, skręcając w korytarzu w lewo. Idąc tym korytarzem, wszedłem w drugie pomieszczenie na lewo. Tutaj, w małym pokoiku, zabiłem mnicha i wziąłem apteczkę. Wyszedłem stąd i skierowałem się w lewo, w stronę schodów. Nimi zszedłem do dużego pomieszczenia, z którego wszedłem do kolejnego, mniejszego pomieszczenia modlitewnego. Zabiłem kolejnego mnicha i podniosłem wzmacniacz. Wróciłem schodami na górę i wszedłem w korytarz na prawo, za małym pokoikiem mnicha. Poszedłem nim do końca i skręciłem w małe pomieszczenie na lewo na końcu korytarza i podniosłem list leżący na stole. Kiedy zapoznałem się już z jego treścią, opuściłem to pomieszczenie i korytarzem poszedłem dalej, aż do przejścia na lewo. Wszedłem w nie i zszedłem schodami na dół, przekraczając kolejne drzwi.
Znów znalazłem się na zewnątrz. Skręciłem w prawo i za wielkimi podwójnymi drzwiami skręciłem w prawo, by wejść na murek prowadzący na małe podwórko. Zabiłem tutaj wszystkich mnichów i podniosłem dwie apteczki leżące na ziemi - jedna była na lewo przy ścianie, druga zaś na prawo za pseudomurkiem, którym tutaj przyszedłem. Wróciłem na zewnątrz i wszedłem na główny dziedziniec. Skręciłem w prawo i poszedłem do drzwi na końcu, przy pochodni. Zszedłem na podwórze i skręciłem w prawo, przechodząc koło rogu. Za nim ukryte były amunicja i apteczka. Wziąłem je i wróciłem do drzwi, przy których zamocowana była pochodnia. Znalazłem się w małej biblioteczce z przejściem do kolejnego pomieszczenia na lewo ode mnie. Wszedłem tam, podnosząc stąd dwie apteczki i amunicję do dubeltówki, po czym opuściłem to pomieszczenie wyjściem na lewo. Znalazłem się w kolejnej bibliotece, zakończonej drzwiami prowadzącymi do pomieszczeń opata. Otworzyłem je i schodami wszedłem na górę. Przeszedłem przez portal na prawo ode mnie, skręciłem w lewo, po czym w lewo, by znaleźć się w pokoju opata. Podniosłem złoty klucz ze stolika oraz apteczkę. Nagle zgasło światło i usłyszałem krzyk jakiegoś mnicha. Wróciłem do korytarza, którym tu przyszedłem, i zobaczyłem martwego mnicha leżącego przy otwartym oknie. Podszedłem do niego i oknem wyszedłem na dach. Zabiłem dwóch mnichów strzelających do mnie z dala z kuszy, po czym skręciłem w lewo i wszedłem na gzyms na prawo ode mnie. Przeszedłem nim do końca, przeskakując na poziomy dach na lewo. Stąd podniosłem apteczkę i kamieniami w kształcie schodków wskoczyłem na dach. Następnie przebiegłem przez dach pobliskiego budynku, by wreszcie zatrzymać się przy kominie. Wskoczyłem na niego, a z niego przeskoczyłem na dach, na którym znajdował się wzmacniacz. Pokonując kolejne dachy, dostałem się do wieży ze stłuczonym witrażem. Wskoczyłem tam, po czym skierowałem się w stronę kręconych schodów prowadzących w dół. W następnym pomieszczeniu podniosłem apteczkę oraz amunicję i kolejnymi schodami zszedłem w dół. Za nimi znajdowała się apteczka. Podniosłem ją i skręciłem w prawo, by wyjść w pomieszczeniu z zablokowanymi czerwonymi drzwiami. Poszedłem do przodu, mając cały czas ścianę ze swojej lewej strony, i tym sposobem doszedłem do schodów prowadzących na górę. Udałem się tam i z małego pomieszczenia podniosłem apteczkę. Wróciłem na dół i idąc do przodu wszedłem na małą półkę w głównej części komnaty, na której leżała amunicja. Teraz rozprawiłem się z opatem oraz dwoma mnichami, po czym pobiegłem na lewo od miejsca, w którym znalazłem amunicję, by odkryć dwa koktajle Mołotowa. Obróciłem się i pobiegłem do przodu, w stronę widocznych schodów. Wbiegłem nimi na górę i przesunąłem znajdującą się tutaj dźwignię. Podniosłem jeszcze amunicję i zszedłem na dół, wszedłem na ołtarz i podniosłem kosę Celtów. Nagle budynek zaczął żarzyć się dziwnym ogniem, niektóre kamienie opadały, a mnisi uciekali w panice. Obróciłem się i przez witraż wyskoczyłem z walącego się budynku.
Wróciłem do teraźniejszości, w miejsce, w którym znajdowały się ołtarze. Skręciłem w stronę klasztoru i kamieniami na lewo od ściany dostałem się na górę. Podszedłem schodami na wprost ołtarza w dół i obróciłem się, by znaleźć się przy podwójnych, zamkniętych drzwiach. Użyłem na nich złotego klucza i dostałem się do wcześniej niedostępnych mi lokacji. Znalazłem się przed dużymi, kręconymi schodami. Przez chwilę były one oświetlone, jednak większy podmuch wiatru sprawił, że pochodnie nagle zgasły. Rzuciłem czar prawdy i zszedłem schodami na dół, do pomieszczenia ze zniszczonymi kolumnami. Na drugiej z nich zobaczyłem martwego trsantiego. Ominąłem go i skierowałem się w lewo, w stronę trzeciej kolumny. Podniosłem leżącą tutaj apteczkę, po czym obróciłem się i wszedłem na bazę kolumny. Stąd wskoczyłem na kolumnę i podszedłem do martwego trsantiego. Obok niego leżały zapiski. Zniszczyłem wszystkie biegające w okolicy wyjce i zeskoczyłem na dół, kierując się do wyjścia na końcu korytarza, na prawo. Idąc tym korytarzem doszedłem do miejsca, w którym drogę blokowały zrzucone kamienie, a przez całe pomieszczenie przebiegały szczury. Przeszedłem do miejsca, z którego uciekały szczury, i wskoczyłem między kamienie. Teraz pobiegłem do przodu, bowiem usłyszałem spadający za mną kamień, i wbiegłem do kolejnego pomieszczenia. Schodami zbiegłem na dół i wbiegłem do szerokiego i często skręcającego korytarza, nad którym znajdowała się siatka. Pokonałem wszystkie atakujące mnie wyjce i idąc dalej korytarzem, doszedłem do małego jeziorka na lewo ode mnie. Wskoczyłem tam i podniosłem apteczkę leżącą na dnie jeziorka, po czym wypłynąłem stąd i wbiegłem na schody na wprost mnie. Znalazłem się na górze pomieszczeń, mając do wyboru dwie drogi. Jak później się okazało, obie drogi prowadziły do tego samego celu, czyli do drewnianych drzwi na jednej ze ścian. Wszedłem tam, stając przed dużym kołem na środku pomieszczenia. Pokonałem dwa wyjce pożerającego trsantiego i wskoczyłem na koło. Zobaczyłem, jak wejście za mną zostaje zablokowane. Spojrzałem do góry - do wyjścia była bardzo duża odległość. W tym momencie zobaczyłem kamienne symbole na kole oraz wiele takich symboli na ścianie. Obróciłem się, by mieć przed sobą niebieski symbol, i strzeliłem w taki sam, lecz zielony symbol znajdujący się na ścianie. Gdy koło podniosło się trochę do góry, strzeliłem w symbol znajdujący się najbardziej na górze i wysunięty na lewo. Obróciłem się w prawo, mając przed sobą czerwony symbol. Strzeliłem w taki sam czerwony symbol na lewo ode mnie. Gdy koło znów się podniosło, obróciłem się w prawo, zatrzymując się przed zielonym symbolem. Strzeliłem najpierw w zielony symbol z takim samym znaczkiem powyżej, później zaś w klocek najbardziej wysunięty na lewo. Obróciłem się w lewo i mając przed sobą czerwony symbol strzeliłem w drugi od góry klocek. Teraz mogłem już wskoczyć na górę i podnieść wzmacniacz energii. Zeskoczyłem na dół, na opadające koło, dzięki któremu znalazłem się na dole. Zauważyłem, że przejście się znów otworzyło. Wyszedłem nim i wróciłem do schodów, którymi tutaj przyszedłem. Skręciłem w lewo i kolejnym, podobnym do poprzedniego korytarzem dostałem się do bramy, przy której wyjec zjadał ciało trsantiego. Podniosłem apteczkę i poszedłem korytarzem do końca, do kręconych schodów. Wszedłem na nie i podszedłem do podwójnych drzwi. Kiedy przesunąłem dźwignię koło nich, drzwi się otworzyły. Przebiegłem przez komnatę, po czym wbiegłem w korytarz i szedłem nim cały czas, dopóki nie zobaczyłem Lizbeth. Kiedy znów zaczęła uciekać, wskoczyłem w dziurę na środku korytarza. Znalazłem się w dużej studni, zaś przede mną była drabinka. Dzięki niej wyszedłem stąd i skręciłem w lewo, w stronę schodów. Nimi zszedłem do małej piwniczki, w której znajdował się wzmacniacz. Podniosłem go i wróciłem na górę. Przebiegłem na drugą stronę komnaty i kolejnymi schodami wbiegłem na górę. Tutaj była laska dynamitu oraz zablokowana dźwignia. Zbiegłem stąd i podszedłem do podwójnych drzwi. Obok nich znajdowała się dźwignia, której przekręcenie spowodowało otwarcie ich. Wszedłem do pomieszczenia z długim mostem na środku. Skręciłem w lewo i podniosłem kolejną laskę dynamitu. Przeszedłem przez most i zatrzymałem się przed kolejnymi podwójnymi drzwiami z dźwignią na lewo od nich. Za mną były dwa szkielety. Obróciłem się i zdobytą niedawno kosą pozbawiłem ich czaszek. Teraz otworzyłem drzwi i wszedłem do średniej wielkości pomieszczenia ze studnią na środku. Pokonałem atakujące mnie szkielety i wskoczyłem do studni. Popłynąłem w lewo, w stronę otworu, przy którym leżała odsunięta krata. Płynąc tym tunelem, dopłynąłem do ciała, przy którym leżały zapiski oraz tajemny zwój. Po wzięciu obu zwojów wybiegłem na zewnątrz i drabinką wróciłem do pomieszczenia ze studnią. Skręciłem w prawo i schodkami wbiegłem do małego pomieszczenia z dźwignią. Po przesunięciu dźwigni pomieszczenie z mostem, które widziałem przez okno, zaczęło zapełniać się wodą. Kiedy woda osiągnęła już pewien poziom, skoczyłem do niej i wypłynąłem stąd drabinką na prawo ode mnie. Na lądzie zobaczyłem przed sobą podwójne drzwi. Wszedłem w nie, po czym skręciłem w lewo i obszedłem róg. Przede mną był mały ołtarz, na którym leżał martwy trsanti. Kiedy podszedłem do stołu, by podnieść koktajl Mołotowa leżący na prawo od ciała, brama za mną nagle się zamknęła. Schodami zszedłem do niższych komnat, omijając bramę na wprost mnie, z której wybiegły dwa wyjce. Skierowałem się do kolejnej lokacji, na lewo ode mnie. Znalazłem się w komnacie, w której leżał martwy trsanti zżerany przez szczury. Podniosłem koktajl Mołotowa i apteczkę leżącą koło niego i podszedłem do Lizbeth znajdującej się za bramą na wprost mnie. Skręciłem w prawo i po chwili biegu znalazłem się w pomieszczeniu ze stołem-ołtarzem na środku. Kiedy na niego wskoczyłem, nagle wokół niego pojawiły się schody prowadzące w dół. Zbiegłem nimi i podniosłem leżącą na dole apteczkę. Za otwartą bramą leżała kolejna apteczka - podniosłem ją i skręciłem w lewo, do kolejnego pomieszczenia z zamkniętymi bramami wokół. Zatrzymałem się przy bramie na lewo ode mnie i poczekałem, aż wybiegną z niej wyjce, otwierając ją. Szybko w nią wbiegłem, zabijając wrogów, i pobiegłem korytarzem do przodu, podnosząc leżące przy szkielecie srebrne i fosforowe pociski. Biegnąc dalej skręciłem w słabo oświetlony korytarz na lewo, po czym wszedłem w umieszczone na jego końcu drzwi. Znalazłem się w długim korytarzu, na którego końcu stała Lizbeth i wzywała mnie do siebie. Kiedy podszedłem dostatecznie szybko, podłoga nagle załamała się pode mną i znalazłem się w dużej komnacie z kośćmi szkieletów. Wiedząc, że za chwilę te niemartwe potwory wstaną, pobiegłem przez bramę do przodu i skręciłem w prawo. Biegnąc tym nieoświetlonym korytarzem, skręcałem w prawo przy każdym rozwidleniu, dopiero na końcu skręcając w lewo, do małego pomieszczenia ze śmieciami na środku. Zniszczyłem czarem zaklinania wstający szkielet, podniosłem apteczkę i skręciłem w kolejny tunel, na prawo ode mnie.
Biegnąc cały czas do przodu, ominąłem kolejną komnatę z kośćmi, skręcając w niej w prawo i wbiegłem do następnego pomieszczenia. Podniosłem srebrne pociski i wbiegłem w przejście, przy którym leżała amunicja. Znów skręciłem w prawo i pobiegłem korytarzem cały czas do przodu, skręcając na pierwszym zakręcie w prawo. W pomieszczeniu z kośćmi pokonałem następnego niemartwego i schodami wbiegłem na górę, podnosząc przy tym blokującą wyjście kratę. Obróciłem się i wbiegłem do dużej komnaty, w której leżała amunicja oraz koktajl Mołotowa. Podniosłem wszystkie przedmioty i wróciłem do korytarza z kratą. Idąc nim cały czas do przodu, doszedłem do dużej komnaty z ołtarzem na środku, z którego wydobywał się niepokojący śpiew. Wszedłem tam i zobaczyłem śpiewający szkielet. Podszedłem do niego i gdy go dotknąłem, upadł, a ja zobaczyłem Lizbeth. Była wściekła, że zakłóciłem śpiew jej martwej matki, Evaline, i postanowiła dać mi nauczkę. Rozejrzałem się wokół. Z wnęk wokół pomieszczenia wychodziły kolejne szkielety. Za to za mną były puste korytarze. Gdy tylko Lizbeth przestała gadać i rzuciła się w moją stronę, obróciłem się i pobiegłem w stronę korytarzy. Pierwsze atakujące mnie szkielety zniszczyłem czarem zaklinania przy użytym wzmacniaczu. Kiedy znalazłem się blisko Lizbeth, atakowałem ją kosą, cofając się co chwilę i używając apteczki. Po kilku takich atakach banshee wpadła w szał - okrążyła ją biała otoczka, a ona zaczęła atakować z dużo większą siłą i zawziętością niż poprzednio. Cofnąłem się zapobiegawczo i zniszczyłem kolejne zbliżające się szkielety. Nagle zobaczyłem, że zmęczona Lizbeth zaczyna chwiać się na nogach, a otoczka znika. Podbiegłem do niej i celując w szyję uderzyłem. Cięcie było czyste i nie napotkało żadnego oporu. Głowa Lizbeth poleciała do przodu i upadła kilka metrów dalej. Na swój sposób byłem szczęśliwy. Zabiłem jednego z potworów chcących wykończyć mojego przyjaciela, Jeremiaha. Obróciłem się i poszedłem do małego pomieszczenia z ołtarzem na środku. Leżał na nim czar szybkości (Haste). Podniosłem go i wróciłem do dużych podwójnych drzwi, których nie mogłem otworzyć. Zobaczyłem, jak Evaline idzie w moją stronę. Przygotowałem kosę, jednak Evaline nie zaatakowała mnie, tylko podeszła do drzwi koło mnie i je otworzyła, po czym martwa na wieki upadła na ziemię.
Skręciłem w lewo i wszedłem do pomieszczenia na prawo ode mnie. Znalazłem w nim w skrzyni apteczkę i wzmacniacz. Wyszedłem z niego i znalazłem się w kolejnym pomieszczeniu. Z niego wyciągnąłem zapiski i poszedłem do podwójnych drzwi otworzonych przez Evaline. Podniosłem głowę Lizbeth i przerażony zauważyłem, że ona nie do końca nie żyje. Mówiła do mnie, że powróci i że zaczynając walkę z tymi potworami, uwikłałem się w niej całkowicie. Nie obchodziło mnie to. Musiałem zrobić to, co zrobiłem. Podpaliłem głowę Lizbeth i wrzuciłem ją do przepaści. Obróciłem się w lewo i rzuciłem na siebie czar szybkości. Rozpędziłem się i przeskoczyłem przez dwie rozpadliny przede mną, po czym po winorośli wszedłem na górę, na kolejną półkę skalną. Obróciłem się w lewo i znów rzuciłem czar szybkości. Przeskoczyłem przez kolejną rozpadlinę i kolejną winoroślą wszedłem na szczyt tych skał. Na wprost znajdowała się jaskinia. Wszedłem w nią. Idąc cały czas do przodu, pokonałem wyjca i doszedłem na drugą stronę skał, w pobliże miejsca, w którym zostawiłem moją łódkę. Zszedłem na dół, wsiadłem do łódki i popłynąłem do dworku Jeremiaha.
Szczęśliwie dotarłem do dworkowego ogrodu. Niebo powoli robiło się ciemne, zmierzchało. Obróciłem się w stronę bramy i skręciłem w lewo. Na małym ganku leżała apteczka. Podniosłem ją, obróciłem się i poszedłem w stronę kuchennych drzwi. Przy nich spotkałem ogrodnika, który powiedział, że jacyś ludzie go obserwują i że odchodzi, po czym obrócił się i gdzieś poszedł. Poszedłem kawałek za nim i skręciłem w prawo, do głównej części ogrodu. Na mostku leżała apteczka i amunicja do dwururki, za mostkiem zaś kolejna apteczka. Na prawo na ścieżce leżało kolejne pudełko amunicji. Pozbierałem wszystkie przedmioty i wyszedłem stąd, kierując się w ścieżkę, w którą udał się ogrodnik. Zobaczyłem jego martwe ciało, przy którym stali trzej trsanti. Unikając ich strzałów, podbiegłem do nich i zaatakowałem ich kosą. Po kilku ciosach byli martwi. Podniosłem amunicję oraz zapiski, które wypadły ich przywódcy. Po zapoznaniu się z nimi podniosłem jeszcze klucz do kuchni i przez małą bramkę zszedłem na dół, do dalszej części ogrodu. Na dole skręciłem w ścieżkę w lewo, z niej skręciłem w prawo do ładnego, ozdobnego ogrodu z małym jeziorkiem na środku. Wziąłem apteczkę i wskoczyłem do jeziorka. Płynąc cały czas w dół, zobaczyłem na dnie wzmacniacz. Podniosłem go i szybko wypłynąłem na zewnątrz. Wyszedłem z jeziorka i skierowałem się w prawo. Za murkiem była ukryta kolejna apteczka. Wziąłem ją i wróciłem do wyjściowych schodów, skręcając za nimi w lewo i schodząc małymi schodkami na drogę prowadzącą do altanki. Przy niej skręciłem w lewo i okrążając ją doszedłem do ściany, przy której leżały pociski i apteczka. Wróciłem teraz do głównej bramy prowadzącej do altanki. Przy niej spotkałem jedną ze służących pracujących w ogrodzie. Otworzyła mi drzwi do altanki, ja jednak poszedłem dalej, okrążając altankę z lewej strony i podnosząc pociski do strzelby leżące na końcu. Wróciłem do wejścia i wszedłem do altanki, podnosząc fosforowe pociski. Skręciłem w lewo i zniszczyłem zmutowaną mięsożerną roślinę. Wszedłem w drugi korytarz na prawo, zniszczyłem kolejne dwie mięsożerne rośliny i doszedłem do małego pomieszczenia ze statuą. Podniosłem wzmacniacz energii, który spadł ze statuy, i skręciłem w prawo, podnosząc kolejne pociski fosforowe. Obróciłem się i skręciłem w ostatni korytarz na lewo. Podniosłem leżące tutaj zapiski Bethany oraz apteczkę. Wróciłem do środkowego tunelu i podniosłem fosforowe pociski leżące z jego lewej strony. Poszedłem nim do końca, skręciłem w lewo i opuściłem altankę. Schodami na prawo ode mnie wszedłem na górę, skręciłem w prawo, małymi schodkami wyszedłem z tej części ogrodu, skręciłem w lewo i wszedłem w drzwi prowadzące do kuchni.
Znów znalazłem się w dworku. Skręciłem w lewo i przez bramę dostałem się do składziku. Przeszedłem przez drzwi na lewo ode mnie, prowadzące do dużego pomieszczenia z beczkami. Podniosłem apteczkę i wróciłem do pomieszczenia łączącego podwórko z dworkiem, po czym skręciłem w lewo. W pomieszczeniu z kominkiem skręciłem w lewo i uważając na noże rzucane przez poltergeista podniosłem apteczkę leżącą na szafce. Otworzyłem drzwi na wprost wyjścia i wszedłem do ciemnego korytarza z kandelabrem na lewo. Skręciłem w lewo i wszedłem do małego pomieszczenia jadalnego. Znów zostałem zaatakowany przez lecące w moją stronę noże. Kiedy i ostatni z nich chybił celu, podniosłem wzmacniacz i opuściłem to pomieszczenie. Skręciłem w prawo i przechodząc przez mały korytarzyk wszedłem w drzwi umieszczone koło kandelabra. W połowie pomieszczenia podszedł do mnie ogrodnik i powiedział, że po podwórzu kręcą się jacyś dziwni ludzie. Wyszedłem na podwórko drzwiami na końcu tego pomieszczenia. Skręciłem w lewo i schodami zszedłem na dół. Skręciłem w lewo i zabiłem kosą atakującego mnie trsantiego. Znów skręciłem w lewo, przeszedłem koło statuy i zszedłem na dół. Leżał tutaj wzmacniacz, apteczka i laska dynamitu. Wziąłem wszystkie przedmioty, obróciłem się i przechodząc koło statuy poszedłem do przodu i podniosłem dynamit leżący przy schodach. Schodami dostałem się na górę, skręciłem w prawo, przeszedłem koło wody i kolejnymi schodami wszedłem na podwórko prowadzące do dworku. Skręciłem w prawo i poszedłem do przodu, wchodząc w drzwi prowadzące do dworku.
Przeszedłem przez całe pomieszczenie i wszedłem w korytarzyk, skręcając w nim w lewo i wchodząc bramą na prawo do głównego pomieszczenia kuchennego. Skręciłem w drugie przejście na prawo. Znalazłem się w małym pomieszczeniu z drzwiami na lewo. Wszedłem w nie i schodami wbiegłem na górę. Przekroczyłem drzwi na piętrze i skręciłem w prawo. Za bramą skręciłem w prawo i przez drzwi dostałem się do pomieszczeń dla służących. Wszedłem w trzecie drzwi na lewo ode mnie i podszedłem do łóżka. Słysząc głosy, użyłem czaru prawdy, by usłyszeć płacz jednej ze służących. Wyszedłem z tego pokoju i wróciłem w korytarz, skręciłem w nim w lewo i wszedłem w ostatnie pomieszczenie na prawo. Podniosłem leżące na stole pociski do strzelby i opuściłem ten pokój. Obróciłem się w prawo i przez drzwi wyszedłem na ciemny drewniany korytarz. Opuściłem go drzwiami na wprost mnie.
W kolejnym pomieszczeniu spotkałem lokaja, który opowiedział mi historię Ambrose'a, który zabił swojego ojca, Josepha, po czym uciekł z miasta. Po ciekawej rozmowie zszedłem schodami na dół do dużego pomieszczenia z czterema kolumnami. Wziąłem leżącą tutaj apteczkę i wróciłem na górę. Wszedłem do pokoju, do którego wcześniej wszedł lokaj, i wysłuchałem dalszą część historii o Ambrose'u. Obróciłem się w lewo i wszedłem do sypialni Ambrose'a. Na lewo ode mnie było jego łoże, na którym leżał jego pamiętnik. Przeczytałem go, po czym obróciłem się o 180 stopni i poszedłem do szafki na lewo od drzwi. Leżały na nim zapiski ojcobójcy oraz fosforowe pociski. Wziąłem je i poszedłem za kotarę na wprost drzwi, za którą schowana była apteczka. Wziąłem ją i opuściłem to pomieszczenie, kierując się do głównego pomieszczenia, w którym pozostał lokaj. Wszedłem do pomieszczenia naprzeciw wyjścia. Okazał się nim barek. Podniosłem z lady trzy koktajle Mołotowa i opuściłem to pomieszczenie, kierując się na prawo, do drzwi, przy których wisiał obraz. Znalazłem się w korytarzyku, z którego odchodziły następne drzwi. Przebiegłem przez hol ze statuą na dole i wszedłem do korytarza prowadzącego do pomieszczeń Ottona. Przebiegłem koło jego pokoju i na końcu korytarza skręciłem w lewo. Niestety, drzwi były zamknięte. Pod nimi jednak leżała apteczka, pociski fosforowe i pudełko pocisków do pistoletu. Podniosłem wszystkie przedmioty i wróciłem do holu ze statuą. Kiedy schodziłem na dół, okno na półpiętrze nagle się rozbiło i do pomieszczenia wleciał potwór składający się praktycznie tylko z głowy i ogona; latając wokół mnie, cały czas mnie atakował. Kilka strzałów ze strzelby wystarczyło, by lśniący łowca (Flickering Stalker) spadł na ziemię. Zbiegłem na dół i opuściłem ten hol drzwiami na lewo. Przebiegłem przez pomieszczenie z kominkiem, przechodząc przez kolejne drzwi na lewo. W korytarzu z kotarami skręciłem w lewo, pobiegłem do jego końca i wbiegłem w ostatnie drzwi na lewo. Znalazłem się w pomieszczeniu z czerwonym malowidłem-freskiem na ścianie. Obróciłem się w prawo i opuściłem to pomieszczenie, kierując się do korytarza. Przebiegłem przez niego, wbiegając za zakrętem w korytarz na prawo. Przebiegłem przez niego, schodkami zbiegłem w dół i wbiegłem do pomieszczenia naprzeciw. Był w nim ustawiony stół bilardowy. Kiedy rzuciłem czar prawdy, usłyszałem kłótnię Josepha i Ambrose'a oraz zadawane przez tego drugiego śmiertelne ciosy. Głosy ucichły, a ja udałem się do następnego pomieszczenia. Stąd wyszedłem do pomieszczenia ze zbrojami. Skręciłem w lewo, przeszedłem koło dużych drzwi między zbrojami, skręciłem w prawo i schodkami dostałem się na górę. Przeszedłem przez drzwi do galeryjki rodziny. Opuściłem ją schodami i drzwiami na lewo. Znalazłem się w korytarzu, w którym nagle otworzyły się przede mną drzwi na lewo. Wbiegłem do głównego holu. Skręciłem w drzwi na lewo i wbiegłem do przedpokoju. Kolejnymi drzwiami opuściłem dworek.
Poszedłem do budynku na wprost mnie. Otworzyłem drzwi i przechodząc koło ogrodnika, podszedłem do drzwi na lewo. Ogrodnik podszedł do mnie i po krótkiej rozmowie otworzył drzwi przede mną. Schodami zszedłem na małe podwórze, w którym dwa wyjce zżerały owcę. Rozwaliłem ich i długim dziedzińcem pobiegłem na podwórze, na którym pasły się trzy barany. Przebiegłem koło nich i schodami zacząłem schodzić na dół, na przystań. Przeszedłem na skały i cały czas schodząc w dół, doszedłem do łodzi. Wsiadłem do niej z zamiarem popłynięcia na Wyspę Stojących Kamieni. Wysiadłem z łodzi i poszedłem na polankę, na której leżała apteczka. Podniosłem ją i kierując się do przodu i lekko w lewo, wbiegłem na wzgórze z kamieniami. Podszedłem do płaskiego kamienia na środku. Leżał na nim czar tarczy. Podniosłem go i po chwili zostałem zaatakowany przez latającą czarodziejkę - służkę. Unikając jej magicznych błyskawic, strzelałem do niej z pistoletu. Po kilku czarach padła martwa na ziemię, ja zaś wróciłem na łódź i popłynąłem nią do dworku. Wysiadłem z łodzi i schodami wróciłem na górę, przy okazji pokonując trzech trsantich. Na podwórzu z owcami zaatakowali mnie kolejni trsanti, jeden z nich miał laski dynamitu. Rozwaliłem ich i wróciłem do budynku, przy którym spotkałem ogrodnika. Stąd wyszedłem i kierując się w lewo, podszedłem do głównej bramy. Po rozmowie z ogrodnikiem na temat kryjówki trsantich i latarnika Sedgewicka brama została otwarta, a ja pobiegłem w stronę kolejnej przystani, na prawo od bramy.
Pobiegłem w stronę latarni morskiej i widząc, że jest otwarta, wbiegłem do niej. Wbiegłem na kręcone schody i zeskoczyłem na półkę, na której leżały skrzynki oraz apteczka. Podniosłem apteczkę i wróciłem na schody. Wszedłem na półpiętro, z którego drabiną dostałem się na szczyt latarni. Po długiej rozmowie z Sedgewickiem otrzymałem klucz do skrzyni w jego domu. Zszedłem na dół i opuściłem latarnię, kierując się w lewo, w stronę domu latarnika. Wszedłem do niego i skręciłem w lewo, do jego sypialni. Stąd wszedłem do małego pomieszczenia na wprost i zza beczek na prawo ode mnie podniosłem apteczkę. Wyszedłem stąd i schodkami wszedłem na stryszek. Ze skrzyni wyciągnąłem kolejny klucz oraz amunicję. Wziąłem jeszcze apteczkę, po czym zszedłem na dół i opuściłem dom. Skręciłem w lewo i podszedłem w stronę grobu. Idąc cały czas do przodu, doszedłem do dużej bramy, którą otworzyłem kluczem znalezionym w domu latarnika.
Stojąc przy ścianie, okrążyłem ją od prawej strony i wszedłem na to otoczone podwórko od drugiej strony. Zabiłem kręcących się tutaj trsantich i z murka podniosłem koktajl Mołotowa. Teraz wszedłem na kamienną płytę na środku i wskoczyłem w otwór, lądując na kamieniu. Stąd wskoczyłem na siatkę i nią zszedłem na kamień. Znów wskoczyłem na siatkę i na kamień. Schodząc trzecią siatką, znalazłem się na dnie dziury. Zabiłem kosą dwóch trsantich, podniosłem apteczkę, amunicję oraz strzelbę. Obróciłem się i opuściłem to pomieszczenie oświetlonym tunelem. Na jego końcu skręciłem w lewo i wszedłem do dużej jaskini zalanej wodą. Wskoczyłem na deskę na lewo ode mnie i skacząc z niej na kolejną deskę znalazłem się na drewnianym pomoście. Kosą zabiłem biegnących w moją stronę napastników i pomostem doszedłem do końca, skacząc w lewo do wody. Znalazłem się przy lampce, która rozświetlała wodę. Przy kolejnej głębinowej lampce leżała amunicja oraz apteczka. Podniosłem oba przedmioty i wróciłem na pomost. Wszedłem do korytarza na lewo ode mnie, stąd wchodząc do pomieszczenia z siatką na środku i apteczką. Podniosłem apteczkę i szybko stąd wybiegłem, słysząc, że trsanti z góry zrzucił do pomieszczenia dynamit. Kiedy wybuch ucichł, wróciłem do tej komnaty i szybko wskoczyłem na siatkę i nią wdrapałem się na górę. Zabiłem atakującego mnie pirata i skierowałem się do pomieszczenia ze schodami wokół dużego filaru. Wbiegłem nimi na górę i pomostem wszedłem do dużej jaskini z dwoma wyjściami. Wziąłem leżącą tutaj apteczkę oraz pociski do strzelby i skręciłem w tunel na prawo ode mnie. Wskoczyłem na stół, by wziąć leżący tutaj wzmacniacz energii, po czym opuściłem to pomieszczenie. Skręciłem w wyjście na prawo ode mnie. Poszedłem tunelem kawałek do przodu i wszedłem do dużej jaskini z wieloma kamiennymi filarami. Zabiłem wszystkich przeciwników i wziąłem dwie apteczki znajdujące się tutaj - jedna była na końcu pomieszczenia na prawo, druga zaś we wnęce na prawo. Za wnęką usłyszałem głosy zachęcające do użycia czaru prawdy. Kiedy go rzuciłem, zobaczyłem na ścianie narysowaną różę wiatrów. Podszedłem do niej i nagle zaczęła się ona wsuwać w ścianę. Dzięki temu mogłem wejść do ukrytej komnaty, której broniło dwóch trsantich. Prócz nich była tutaj apteczka oraz ukryty w skrzyni wzmacniacz. Wziąłem oba przedmioty i wyszedłem z tego pomieszczenia, kierując się na prawo. Idąc cały czas do przodu, znalazłem się w tunelu, który prowadził do dużej jaskini z kilkoma trsantimi. Przy skrzyniach i beczkach na wprost mnie leżała apteczka oraz amunicja, zarówno do strzelby, jak i do pistoletu. Wziąłem wszystkie przedmioty i obróciłem się o 90 stopni w lewo. Pobiegłem do przodu, w stronę widocznego na końcu małego korytarzyka. Wszedłem do niego i poszedłem ostrożnie w stronę jego wyjścia. Ostrożnie, bowiem na końcu korytarza stało działo gotowe w każdym momencie wystrzelić. Wszedłem do dużego pomieszczenia, w którym znajdowały się różne przedmioty: najpierw podniosłem z szafki na prawo amunicję do strzelby oraz fosforowe pociski, po czym otworzyłem skrzynię i wyciągnąłem z niej wzmacniacz. Koło skrzyni leżał dynamit, który także podniosłem. Następnie podszedłem do zamkniętej celi i otworzyłem ją dźwignią. W małej celi leżała apteczka, którą podniosłem, i opuściłem to miejsce. Wyszedłem do dużej jaskini i skręciłem w lewo do tunelu, w którym stała winda. Przesunąłem dźwignię i wskoczyłem do windy. Zawiozła mnie ona do wyższych części jaskiń, których pilnował trsanti z dynamitem. Zabiłem go i wskoczyłem do małego jeziorka na środku komnaty. Płynąc podwodnym tunelem do przodu, znalazłem się w miejscu, w którym leżał szkielet. Wynurzyłem się, żeby zaczerpnąć powietrza, i zauważyłem półkę skalną, na której leżała apteczka oraz amunicja.
Znów wskoczyłem do wody, popłynąłem tunelem do końca i wyszedłem po drewnianej drabince. Opuściłem to pomieszczenie drewnianym pomostem i schodami zszedłem na dół. Przez korytarz wszedłem do obudowanej drewnem części jaskini i schodami na jej środku zszedłem na dół. Ze stołu w niższej części jaskini podniosłem koktajl Mołotowa i apteczkę, po czym opuściłem to pomieszczenie, wskakując do wody. Skierowałem się w stronę oświecającej wodę lampy i podniosłem leżącą przy niej amunicję. Wróciłem do poprzedniego pomieszczenia i drewnianymi drzwiami na lewo opuściłem tę komnatę. Za kolejnymi drzwiami znajdował się długi korytarz. Rzuciłem na siebie czar szybkości i przebiegłem przez długi korytarz, słysząc za sobą rzucany dynamit. Zabiłem wszystkich napastników i skręciłem w prawo, do bramy, za którą leżała apteczka. Dźwignia była zablokowana, więc obróciłem się w prawo i strzeliłem w skrzynię dynamitu na końcu korytarza. Gdy wybuchła, odsłoniła przejście na prawo ode mnie. Wszedłem tam i podniosłem wzmacniacz, następnie wszedłem do celi i wziąłem z niej apteczkę. Wyszedłem stąd, wróciłem do zablokowanej bramy i poszedłem do drugiej części korytarza, mijając dużą bramę na prawo ode mnie. Stanąłem przed drabinką prowadzącą na górę, do skrzyni z dynamitem. Wysadziłem skrzynię i wszedłem na górę. Na półce skalnej skręciłem w prawo i podniosłem apteczkę. Teraz już mogłem wejść do tunelu, który był ukryty za skrzynią z dynamitem. W następnej komnacie obróciłem się w prawo i wszedłem schodkami do jaskini, w której leżały zapiski, a za owcą leżała apteczka, koktajl Mołotowa oraz amunicja do strzelby. Zszedłem na dół i wskoczyłem do dziury z wodą. Kierowany lampami wypłynąłem przed fortem trsantich. Zabiłem ich wszystkich i nie wchodząc do fortu obróciłem się w prawo. Na małej wysepce leżała apteczka. Udałem się po nią, po czym wróciłem do fortu. Będąc w nim wszedłem na schody na lewo ode mnie i nimi dostałem się do kamiennego pomieszczenia. Wszedłem do pomieszczenia na wprost, wziąłem apteczkę i przesunąłem znajdującą się na ścianie dźwignię. Obróciłem się i wszedłem do pomieszczenia na lewo od wyjścia stąd. Znalazłem się w małym pokoiku służącym jako składzik. Podniosłem dwie apteczki, dynamit i amunicję do strzelby. Opuściłem to pomieszczenie i wszedłem w korytarz na prawo ode mnie. Idąc nim do przodu, skręciłem w pierwsze pomieszczenie na prawo i podszedłem do dźwigni z prawej strony. Kiedy ją przesunąłem, krata na prawo ode mnie podniosła się. Unikając białych promieni, pobiegłem do małej celi i podniosłem leżący tutaj wzmacniacz energii. Gdy krata opadła, przesunąłem znajdującą się tutaj dźwignię i wróciłem na korytarz. Skręciłem w prawo i omijając pomieszczenie na prawo, wszedłem do pokoju z dwoma skrzyniami dynamitu. Zignorowałem je i wszedłem do korytarzyka na lewo. Za nim znajdowało się pomieszczenie wypełnione dynamitem. Podniosłem apteczkę i skręciłem w lewo, w stronę zamkniętej kraty. Przylgnąłem do niej plecami, przodem do jednej ze skrzyń, po czym rzuciłem na siebie czar tarczy. Wyciągnąłem strzelbę i strzeliłem w najbliższą skrzynię. Wybuchy ogarnęły całe pomieszczenie; wycofałem się z niego, bowiem krata za mną została wyważona. W kolejnym korytarzu spotkałem Ambose'a. Mówił krótko, lecz treściwie: nie powinienem mieszać się w sprawy rodziny. Nie chciałem jednak zginąć, tutaj i teraz. Obróciłem się i zacząłem uciekać do pomieszczenia ze skrzyniami. Gdy krata za mną opadła, mogłem się rozejrzeć. Na lewo ode mnie znajdowały się dwie skrzynie, na prawo jedna. Podszedłem wpierw do tej na prawo i wyciągnąłem z niej apteczkę oraz srebrne pociski. Obróciłem się i przeszedłem do skrzyni bardziej wysuniętej w moją stronę. W niej ukryte były apteczka i trzy laski dynamitu. Trochę się cofnąłem, by z ostatniej skrzyni wyciągnąć fosforowe pociski i apteczkę. Obróciłem się i podszedłem do drzwi na końcu pomieszczenia i podniosłem leżący tutaj zwój czaszkobicia (Skull Storm). Nagle usłyszałem głos figury z dziobu statku i ujrzałem, że z jej ust zaczął wydobywać się trujący gaz pokrywający całą komnatę. Szybko przygotowałem czar czaszkobicia i jedną z czaszek rzuciłem w drzwi naprzeciw mnie. Wbiegłem do korytarza i pobiegłem nim do przodu...
Stałem na podwórzu prowadzącym do dworku. Udałem się tam i wszedłem przedpokojem do głównej komnaty. Tutaj skręciłem w lewo i w drzwiach napotkałem pokojówkę, która przekazała mi, że Jeremiah mnie oczekuje. Przez otwarte przez pokojówkę drzwi wszedłem do wielkiego pomieszczenia z kręconymi schodami. Gdy znalazłem się w ich pobliżu, nagle świetlik został zniszczony i do pomieszczenia wleciał dziwny stwór z łapami odchodzącymi od wielkiego pyska - większa odmiana lśniącego łowcy. Nie czekając, aż podleci do mnie, strzeliłem w niego strzelbą i cofając się, szybko przeładowałem broń. Gdy potwór znalazł się blisko mnie, strzeliłem drugi raz, posyłając potwora na ziemię. Skręciłem w prawo i za drzwiami zaatakowali mnie dwaj łowcy. Pokonałem ich i wszedłem do kolejnego pomieszczenia, w którym na jednym z foteli siedział Jeremiah. Chciałem się do niego przysiąść, jednak nagle w pomieszczeniu pojawił się Ambrose i zaszantażował mnie, że jeżeli nie podam mu mojego kamienia, Jeremiah zginie. Dobrze pamiętałem obraz w holu, żeby wiedzieć, że przepowiednia zostanie spełniona. Nie miałem jednak wyjścia... Rzuciłem kamień pod nogi Ambrose'a. Ów odrzucił od siebie Jeremiaha, odsunął się i jednym uderzeniem topora pozbawił mojego przyjaciela głowy. Gdy stałem oniemiały, nie wiedząc, co mam począć, rodzinobójca podniósł kamień. Nagle zobaczyłem, że ten potwór się mutuje. Po chwili stał przede mną trzymetrowy stwór. Zacząłem uciekać w panice po komnacie, starając się unikać jego ciosów. Po chwili w pomieszczeniu znalazł się kolejny stwór - ogar z Gel'zibar (Hound of Gel'zibar). Zaatakował on mojego napastnika, ja zaś pozostałem niezagrożony. Wyciągnąłem moją strzelbę i w odpowiednim momencie strzeliłem dwa razy w topór prześladowcy. To spowodowało, że kamień spadł z broni, a wróg przyjął swój dawny wygląd. Gdy stał oniemiały, podbiegłem do niego i kosą wykonałem zemstę za mojego przyjaciela. Głowa potwora upadła przy moich nogach. Nie miałem jednak powodów do radości - przede mną stał ogar z Gel'zibar. Zacząłem się cofać, starając się uciec, jednak zwierz był szybszy...
Obudziłem się w moim pokoju kilka godzin później. Nie wiedząc, co się dzieje, podniosłem kartkę z nocnej szafki. Z niej dowiedziałem się, że w jakiś sposób muszę odnaleźć portal czasu i cofnąć się dwanaście stuleci wstecz. Zacząłem iść w stronę korytarza, gdy nagle światło przestało działać. Zobaczyłem nad sobą ducha Aarona. Wyszedłem na korytarz, na którym spotkałem lokaja. Zaproponował mi, żebym poszukał kolejnych wskazówek w pokoju Jeremiaha. Poszedłem kawałek za nim, jednak lokaj zatrzymał się na korytarzu przy zrzuconych książkach. Ominąłem go, skręciłem w lewo i przeszedłem przez dwa skrzyżowania, zatrzymując się przed zamkniętymi podwójnymi drzwiami prowadzącymi do pokoju Lizbeth. Skręciłem w prawo i wszedłem do głównego holu, w którym zaatakował mnie kolejny Łowca. Zabiłem go dubeltówką i wszedłem w drzwi na wprost tych, z których wyszedłem, na lewo od sypialni Josepha i Bethany. W korytarzu, w którym się znalazłem, czekał mnie kolejny stwór. Kiedy poradziłem sobie i z nim, wszedłem przez drzwi do korytarza prowadzącego do pomieszczeń Jeremiaha. Wszedłem do sypialni na prawo ode mnie i idąc przy lewej ścianie, wszedłem do ciemnego schowka, w którym były pociski do strzelby oraz srebrne pociski. Wyszedłem stąd, podszedłem do kominka i wziąłem wiszący nad nim klucz. Podszedłem do łóżka i kiedy podnosiłem zapiski leżące na nim, usłyszałem głosy. Użyłem czaru prawdy, by usłyszeć rozmowę Aarona i Jeremiaha. Wszedłem do łazienki i wziąłem leżącą tutaj apteczkę, następnie opuściłem to pomieszczenie i wróciłem do głównego holu, stąd skierowałem się do skrzydła, w którym były pokoje Lizbeth oraz gościnny, czyli mój. Tutaj przeszedłem przez niebieski korytarz, wszedłem do jasnego korytarza z czerwonym dywanem na ziemi, ominąłem pokój Lizbeth znajdujący się na prawo ode mnie i wszedłem do pomieszczenia na końcu korytarza. Przeszedłem przez ciemny korytarzyk i drzwiami wszedłem do dużego pomieszczenia z kominkiem na lewo ode mnie. Podniosłem leżący nad kominkiem klucz oraz zapiski Josepha, następnie wszedłem do łazienki i wziąłem apteczkę. Kiedy chciałem opuścić to pomieszczenie, zobaczyłem Aarona, który wściekły na moje wścibstwo zrzucił swoje ubranie i złapał za łańcuchy. Uniknąłem jego ataku i szybko wybiegłem z tego pomieszczenia. Przebiegłem przez korytarz i przy drzwiach do pokoju Lizbeth skręciłem w prawo i w otwarte drzwi na lewo ode mnie. Znalazłem się w pomieszczeniu ze schodami na środku i kanapą na końcu. Przebiegłem przez nie i wbiegłem do małego korytarzyka, z niego zaś wbiegłem do korytarza z zamkniętymi drzwiami do pokoju Aarona. Po pokonaniu drzwi naprzeciw wejścia znalazłem się w pokoju z kominkiem na lewo ode mnie. Podniosłem leżącą tutaj apteczkę i wszedłem do kolejnego korytarzyka, zakręcającego w prawo. Idąc dalej, zatrzymałem się przed lustrem i zszedłem schodami na dół, do pomieszczenia, które wcześniej było chronione barierą. Skręciłem w prawo i unikając kolejnych ataków Aarona, skręciłem w korytarzyk na prawo i nim dostałem się do pomieszczenia na jego końcu, po lewej stronie.
Podniosłem apteczkę i wyszedłem stąd, wchodząc w drzwi na końcu korytarza. Znalazłem się w pomieszczeniach dla służących. Wszedłem w pierwsze pomieszczenie na lewo i unikając lecących we mnie przedmiotów, wziąłem apteczkę z szafki. Opuściłem to pomieszczenie, po czym wszedłem do następnego pokoju, pierwszego na prawo. Podniosłem koktajle Mołotowa i wyszedłem na korytarz, kierując się w prawą stronę. Znalazłem się w małym drewnianym korytarzyku, którego drugie wyjście doprowadziło mnie do zielonkawego pomieszczenia z czterema kolumnami. Schodami zszedłem na dół, obróciłem się w lewo i przy zamkniętych drzwiach skręciłem znów w lewo, w stronę podwójnych drzwi. Skręciłem w lewo i wszedłem do ciemnego pomieszczenia, w którym zniszczyłem dwie krwiożercze rośliny i wszedłem do pokoju na prawo ode mnie, z którego wyniosłem pudełko amunicji do strzelby oraz apteczkę. Wyszedłem stąd i wróciłem do pierwszego pomieszczenia przed holem z kolumnami. Tutaj skręciłem w lewo, wchodząc w oświetlone od wewnątrz drzwi. Schodami zszedłem na dół i wszedłem w drzwi na samym końcu. Z kolejnego pokoju podniosłem apteczkę leżącą na stole i wszedłem w drzwi prowadzące na dwór, w powietrze. Gdy spodziewałem się, że spadnę na ziemię, dziwna energia podniosła mnie na wysokość dachu. Wskoczyłem tam i wszedłem na poziomy dach z miejscem na piorunochron na środku. Wszedłem do małego pomieszczenia ze schodkami i podniosłem leżące tutaj pociski do strzelby oraz piorunochron. Wróciłem na dwór i umieściłem piorunochron na dachu. Nagle błyskawica uderzyła w dach, a ja ze zdumieniem odkryłem, że potrafię rzucać czar błyskawicy (Lightning). Wróciłem do małego pomieszczenia i schodami zszedłem na dół. Stojąc przed zablokowanymi drzwiami, na których narysowana była łodzi, postanowiłem wypróbować na nich nowo poznany czar. To poskutkowało. Znalazłem się w małym korytarzyku, który prowadził do sali z kręconymi schodami. Wziąłem amunicję leżącą na wprost na skrzynkach, obróciłem się i wszedłem w drzwi na prawo. Na prawo ode mnie leżał list, zaś na kolumnie na lewo znajdował się wzmacniacz. Wskoczyłem na pierwszą kolumnę na prawo ode mnie i przeskakując na kolejne kolumny, znalazłem się przed najwyższą kolumną z wzmacniaczem. Rzuciłem na siebie czar szybkości i skoczyłem tam, ściągając w skoku wzmacniacz. Opuściłem to pomieszczenie i schodami zszedłem na dół. Z małego stolika znajdującego się na prawo za kominkiem podniosłem trzy koktajle Mołotowa, po czym wszedłem w podwójne drzwi na końcu po prawej stronie. Znalazłem się na galeryjce, w pokoju, w którym zginął mój przyjaciel Jeremiah. Wziąłem amunicję leżącą przy oknie i przeszedłem całą galeryjkę, wchodząc w drzwi na jej końcu. Na prawo ode mnie był umieszczony piorunochron. Kiedy rzuciłem na niego czar błyskawicy, drabinka umieszczona koło piorunochronu otworzyła się i mogłem wejść na wyższą część dachu. Pokonałem jeszcze lśniącego łowcę i wszedłem na górę. Idąc wzdłuż murka na lewo ode mnie, skręciłem w pierwszy zakręt na lewo i pokonując kolejne dachy, doszedłem do wieży, na której szczycie był dziwny zielony blask. Wszedłem na gzyms przed wieżą prowadzący do okna, następnie wybiłem okno i wszedłem do środka. Kiedy skoczyłem do przodu, zauważyłem, że w tym budynku panuje zupełnie inna grawitacja. Znalazłem się na dole wieży, atakowany przez dziwne ptakopodobne istoty (Sil Lith Inhabitian). Pokonałem je i wszedłem na pierwsze stopnie schodów. Wszedłem nimi do przodu, zatrzymując się na ostatnim stopniu. Skoczyłem do przodu i starałem się w powietrzu przesunąć do przodu. To poskutkowało, znalazłem się kawałek wyżej. Pokonując w ten sposób dalsze części wieży, doszedłem prawie na górę, zatrzymując się przed większą przepaścią. Rzuciłem na siebie czar szybkości i zachowałem się w ten sam sposób jak poprzednio. To spowodowało, że znalazłem się na półpiętrze wieży, przed schodami prowadzącymi na samą górę. Wszedłem tam i zatrzymałem się przed chmurą dymu opuszczającego to pomieszczenie dziurą w dachu. Skoczyłem w powietrze i wpadłem w dym, który uniósł mnie w górę...
Znów znalazłem się w krainie Oneiros. Przeszedłem mostkiem do budynku naprzeciw mnie. Skręciłem w prawo i wszedłem w bramę z prawej strony tego podwórza. Wszedłem na gzyms, który doprowadził mnie do kamieni wiszących w powietrzu, prowadzących do małego pomieszczenia, w którym był wzmacniacz. Skacząc z kamienia na kamień, dostałem się do budynku i podniosłem przedmiot. Obróciłem się w lewo i wskoczyłem na kolejny kamień, by wziąć napój leczący. Wróciłem do wiszącego budynku, a stąd wiszącymi kamieniami na główne podwórze. Poszedłem w stronę wyjścia, ominąłem je na lewo ode mnie i wszedłem w kolejną bramę. Wziąłem napój leżący na lewo ode mnie i wskoczyłem na schody prowadzące do niebieskiego portalu. Wszedłem w niego.
Skoczyłem na mostek prowadzący do dużego budynku. Nie wszedłem do niego, tylko skręciłem w gzyms okrążający budynek i skierowałem się nim w prawo. Daleko ode mnie znajdował się wzmacniacz. Rzuciłem na siebie czar szybkości i wskoczyłem na żółtą smugę, która wyniosła mnie w powietrze i wyrzuciła koło wzmacniacza. Wziąłem go i w ten sam sposób skoczyłem na skarpę. Znalazłem się na korytarzu i schodami wszedłem w bramę na wprost mnie. Skręciłem w lewo i w mały korytarzyk na prawo, gdzie znajdował się kolejny napój leczący. Wziąłem go, obróciłem się i opuściłem ten korytarz bramą na prawo. Znalazłem się przed podwórkiem z karmnikiem dla ptaków, na którym leżał napój leczący. Kiedy go wziąłem, nagle zostałem zaatakowany przez latającego czarodzieja, mieszkańca tej krainy. Unikając jego meteorytów, przebiegłem przez podwórko, nie podejmując walki z veragiem. Kiedy usłyszałem głosy, użyłem czaru prawdy, by zobaczyć na prawo od siebie portal. Wszedłem w niego i znalazłem się przed schodami prowadzącymi do następnego portalu. Skoczyłem w jego stronę, obracając się przy nim w lewo, i po kamieniach dostałem się na wiszącą wysepkę, na której leżał klucz. Podniosłem go i wróciłem kamieniami do portalu na prawo. Wskoczyłem w niego. Skoczyłem na mostek widoczny pode mną i nim dostałem się do balustrady wokół dużego podwórza z prostokątną dziurą na środku. Skoczyłem na podwórze i pokonałem wszystkie ptakopodobne istoty, po czym skręciłem w prawo i przeszedłem przez bramę prowadzącą do budynku. Tam skręciłem w lewo, do pomieszczenia z żółtą smugą na środku, wynoszącą w powietrze. Podszedłem do niej i spojrzałem w górę. Na wprost niej w małej wnęce umieszczony był napój leczący. Wskoczyłem w smugę i dzięki niej wszedłem do niszy i wyciągnąłem przedmiot. Zeskoczyłem na dół i obróciłem się, by zobaczyć napój leczący w niszy. Powtórzyłem mój wyczyn i opuściłem to pomieszczenie. Wszedłem przez dziurę w ścianie do kolejnej komnaty, przeszedłem przez nią i wszedłem w bramę prowadzącą do portalu. Wskoczyłem na mostek wiodący do niebieskiego portalu i wszedłem w niego.
Zeskoczyłem na mostek pode mą i przeszedłem przez ciemny korytarz. Znalazłem się przed budynkiem z filarami, w jednej z pierwszych lokacji, które zwiedziłem podczas mojej drugiej podróży po Oneirosie. Skręciłem w lewo i podszedłem do kraty na środku kolejnej ściany. Do dziury na prawo włożyłem wcześniej znaleziony klucz, co spowodowało, że brama otworzyła się. Wszedłem tam i wskoczyłem w okrągły otwór na środku komnaty.
Rzuciłem na siebie czar szybkości i wskoczyłem na platformę widoczną pode mną. Znajdując się przed bramą do dużego budynku, skręciłem w prawo i przeszedłem platformą dalej, mijając ten budynek z mojej lewej strony. Za jedną z jego ścian znajdował się napój leczący. Podniosłem go i poszedłem dalej, do budynku na wprost. Wszedłem do niego i wziąłem kolejny napój leczący. Po pokonaniu lśniącego łowcy opuściłem to pomieszczenie i poszedłem do budynku, który wcześniej zignorowałem. Znalazłem się w dużej komnacie z odchodzącymi od niej dwoma korytarzykami. Skręciłem w ten w prawo i podniosłem kolejny napój leczący. Wróciłem do głównej komnaty i podszedłem do bramy na końcu pokoju. Rzuciłem na nią czar rozproszenia i wszedłem do kolejnego korytarza, w którym zaatakowały mnie strachulce. Zniszczyłem wszystkich wrogów i skręciłem w prawo. Na końcu korytarza, którym cały czas szedłem do przodu, był napój leczący. Wróciłem do niedawno zniszczonej bramy i kolejnym korytarzem poszedłem do końca. Za kamieniem ukryta była amunicja. Podniosłem ją i skoczyłem na podwórze. Opuściłem je bramą na lewo i znalazłem się przed platformą z wieloma umieszczonymi na niej kolumnami. Wskoczyłem tam, rzucając na siebie czar szybkości, i obróciwszy się w prawo, poszedłem do końca. Przede mną wisiał zawieszony w powietrzu wzmacniacz. Postanowiłem zaryzykować życie, by go dostać. Rzuciłem na siebie czar szybkości i skoczyłem w próżnię, w stronę wzmacniacza. Kiedy znalazłem się nad nim, wokół mnie uformowała się platforma. Podniosłem przedmiot, obróciłem się i szybko przeskoczyłem na platformę z kolumnami. Poszedłem nią do przodu i wróciłem do drogi prowadzącej na podwórze. Skręciłem w prawo i przeszedłem przez komnatę zakończoną posadzką prowadzącą w próżnię. Daleko przede mną była platforma, na niej zaś ptakopodobna istota. Zastrzeliłem ją z pistoletu i zszedłem na posadzkę, zauważając, że kolejne klocki pojawiają się przede mną, w miarę jak pokonuję kolejne jej metry. Kiedy klocki przestały się pojawiać, skręciłem w prawo, do najbardziej wysuniętych kawałków układanki, i skoczyłem do przodu, w stronę platformy. Pode mną pojawiły się kolejne części posadzki. Znów podszedłem do końca i rzuciłem na siebie czar szybkości. Skoczyłem do przodu, celując lekko w prawo od platformy. Wylądowałem na kolejnej części podłogi, którą spokojnie już mogłem udać się na platformę. Wszedłem w dziurę w ścianie i z małego pomieszczenia wyciągnąłem srebrne oraz fosforowe pociski. Opuściłem to pomieszczenie, następnie wszedłem w niebieski portal.
Mostkiem wszedłem do góry, do budynku otoczonego pomostem. Okrążyłem domek z lewej strony i zatrzymałem się w lewym rogu z tyłu domku i spojrzałem w lewo. Na małej platformie pode mną znajdował się napój leczący. Skoczyłem tam, podniosłem napój i wskoczyłem na most na lewo ode mnie. Poszedłem mostem do przodu, w stronę portalu. Wszedłem w niego i w następnej lokacji obróciłem się, po czym wszedłem w korytarz na lewo i do komnaty z karmnikiem dla ptaków na środku. Podniosłem napój leczący, skręciłem w prawo i wszedłem w drzwi za schodkami na prawo ode mnie. Za kolejnymi drzwiami był kamienny korytarz. Skręciłem w nim w lewo i wszedłem schodami do dużej komnaty. Skręciłem w róg na prawo ode mnie i podniosłem leżące tutaj dwa napoje leczące i amunicję. Obróciłem się i opuściłem to pomieszczenie bramą znajdująca się na jego końcu. Skręciłem w prawo i schodami zszedłem do zamkniętej bramy, przed którą była umieszczona kamienna płytka. Gdy wszedłem na nią, brama otworzyła się. Wszedłem do pomieszczenia z wielkim kołem na prawo ode mnie. Zszedłem schodami na dół i podszedłem do zaworu na ścianie obok schodów. Kiedy przesunąłem go, woda zaczęła wypełniać kanał, powodując ruch koła.
Wszedłem schodami na górę i opuściłem to pomieszczenie kratą na wprost mnie, otwierając ją w ten sam sposób co poprzednią. Wszedłem do dużej komnaty z wielką zdobioną studnią na środku. Wskoczyłem w nią i popłynąłem w podwodny korytarz na prawo. Płynąc nim, znów skręciłem w prawo i kawałek dalej mogłem zaczerpnąć świeżego powietrza, zatrzymując się przed kratą i sekstansem. Podniosłem go i płynąc korytarzami, wróciłem do komnaty ze studnią. Drabinką opuściłem wodę, obróciłem się i podszedłem do ołtarza umieszczonego koło studni. Gdy położyłem na nim sekstans, zauważyłem, że woda nagle zaczęła się podnosić, formując się w wielką galaretę. Wskoczyłem w nią, popłynąłem na górę i wskoczyłem przez zerwaną siatkę na półpiętro. Obróciłem się w prawo i wbiegłem w niebieski portal.
Przede mną było pomieszczenie chronione barierą; szalał tam ogar z Gel'zibar. Rzuciłem czar rozproszenia i wbiegłem do środka portalu. Tutaj ten przerośnięty wilczur nie mógł mnie dosięgnąć swoim pyskiem. Zmieniłem broń na rewolwer, przeładowałem w nim amunicję na srebrne pociski i zacząłem strzelać w potwora. Po sześciu strzałach zdechł, ja zaś udałem się do pomieszczenia wcześniej chronionego barierą. Podniosłem leżący na jego środku wzmacniacz energii, po czym zniszczyłem barierę na lewo ode mnie i podniosłem leżący w pomieszczeniu napój leczący. Opuściłem to małe pomieszczenie i użyłem rozproszenia na barierze naprzeciw. Podniosłem kolejny napój leczący, po czym wróciłem do pokoju z portalem, dzięki któremu się tutaj znalazłem. Skręciłem w korytarzyk na prawo i wszedłem do pomieszczenia z dużym kotłem pośrodku. Podniosłem następny napój leczący, następnie obróciłem się i podszedłem do zaworu za mną. Gdy go przestawiłem, woda zaczęła wlewać się do kotła. Zmieniłem broń na strzelbę, załadowałem w nią dwa fosforowe pociski i strzeliłem w deski pod kociołkiem. Dzięki temu woda zaczęła się gotować. Opuściłem ten pokój i wszedłem na schody na prawo ode mnie. Skręciłem w pomieszczenie w prawej części korytarza, to z wielkim wiatrakiem na górze. Kiedy przesunąłem znajdującą się tutaj dźwignię, zaczęła ulatniać się para. To spowodowało, że wiatrak zaczął się kręcić oraz podniosła się krata blokująca wstępu do pomieszczenia z kluczem. Podniosłem klucz i wybiegłem z tego pomieszczenia, zbiegając ze schodów i wbiegając na schody naprzeciw. Wbiegłem do korytarza, skręciłem w stronę drzwi na lewo ode mnie i dzięki kluczowi otworzyłem je. Przebiegłem przez korytarz i wbiegłem do pomieszczenia z trumną na środku. Ominąłem ją i pobiegłem do ołtarzyka za trumną. Za nim ukryty był napój leczący. Wziąłem go i podszedłem do trumny. Kiedy wieko się przesunęło, zobaczyłem tworzące się na ziemi ślady krwi, prowadzące do drzwi na prawo ode mnie. Udałem się tam. Wbiegłem do pokoju i nie namyślając się, wbiegłem do niebieskiego portalu na wprost mnie. Zobaczyłem dziwne obrazy i gdy otworzyłem oczy, znajdowałem się już w następnej lokacji. Otworzyłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia ze schodami na lewo ode mnie, filarami i dźwignią na prawo. Na razie nie interesowało mnie to; wbiegłem w podwójne drzwi na środku, obróciłem się w prawo i wkroczyłem w następny portal.
Wszedłem na mostek i nagle zostałem zaatakowany przez veraga - latającego czarodzieja. Wyciągnąłem rewolwer ze srebrnymi pociskami i zacząłem strzelać we wroga, unikając jego czarów. Kiedy spadł w otchłań, zaatakował mnie drugi verago. Zabiłem go w ten sam sposób i wszedłem do pomieszczenia z dużą fontanną krwi na środku. Skręciłem w prawo i z małego podestu podniosłem zapiski Keisingera. Obróciłem się i przechodząc koło fontanny dostałem się na następny podest, na którym leżał napój leczący. Podniosłem go i dzięki głazom leżącym w tym pomieszczeniu wskoczyłem do krwawej fontanny. Płynąc krwawym korytarzem podniosłem starożytny artefakt, napój leczący i wypłynąłem na powierzchnię, do komnaty z wielkim posągiem. Kiedy użyłem czaru prawdy, posąg nagle rozdarł skórę i zaczął mnie prosić, bym go zabił. Wyciągnąłem rewolwer i strzeliłem kilka razy w serce. Serce upadło na ziemię, a z posągu zaczęła wylewać się krew. Podniosłem narząd i zacząłem płynąć do góry, wraz z krwią. Z wnęki na samej górze wziąłem napój leczący, następnie obróciłem się w lewo i popłynąłem w stronę bramy, która otworzyła się przede mną, i wszedłem schodkami na suchą powierzchnię. Obróciłem się w prawo i podszedłem do krwawego wodospadu. Wszedłem weń - odkryłem sekretne pomieszczenie, w którym leżał wzmacniacz. Wziąłem go i wyszedłem stąd, kierując się w prawo do korytarza zalanego krwią. Wskoczyłem w niego i popłynąłem na samo dno, podnosząc leżący tutaj napój leczący. Wróciłem do komnaty, którą przed chwilą opuściłem, zaczerpnąłem powietrza i znów wpłynąłem w tunel, tym razem kierując się w górę. Wypłynąłem w małym korytarzyku. Pobiegłem nim do końca i wszedłem na mały mostek, który doprowadził mnie do kolejnego krwawego tunelu. Skoczyłem w dół i podniosłem leżące na dnie dwa napoje leczące, następnie popłynąłem na górę, omijając wejście, które mnie tu doprowadziło, i wypływając poziom wyżej. Rzuciłem na siebie czar szybkości i wbiegłem na mostek obstawiony przez czterech veragów. Uważając na rzucane we mnie czary i używając napojów leczących, pobiegłem do ołtarza na środku, na którym położyłem ludzkie serce. Platforma zaczęła się opuszczać, ja zaś cały czas uważałem na czary wroga i używałem kolejnych napojów leczących. Wbiegłem do małej wnęki, z której wyciągnąłem tajemny zwój, obróciłem się i wbiegłem w niebieski portal naprzeciw.
Przede mną znajdował się następny portal, ja jednak skierowałem się w prawo, do pomieszczenia z kolumnami. Skręciłem w prawo i schodami wbiegłem na półpiętro. Skręciłem w prawo i drzwiami na końcu dostałem się do ołtarzyka, na którym położyłem starożytny artefakt. Opuściłem to pomieszczenia i podszedłem do dźwigni na dole. Po jej przesunięciu filary zaczęły znikać, pojawił się za to otoczony kolejnymi filarami czar latania. Podniosłem go. Obróciłem się w stronę drzwi znajdujących się naprzeciw tych, które opuściłem. Nad nimi był niebieski portal. Uniosłem się w górę i wleciałem w portal.
Skręciłem w lewo i wbiegłem na wielki most. Kiedy dobiegałem do jego środka, nagle błyskawica uderzyła w niego, przełamując go. Nie opóźniło to mojej podróży, bowiem wzniosłem się do góry i przeleciałem nad zerwanym mostem, lądując przy niebieskim portalu. Znalazłem się na kwadratowej platformie. Nade mną znajdowały się cztery kolejne takie platformy. Uniosłem się do góry i wleciałem na jedną z nich. Kiedy leciałem do drugiej platformy, zostałem zaatakowanych przez dwóch łowców. Pokonałem ich i spokojnie poleciałem do góry, kolejnymi platformami dostając się do pomieszczenia z niebieskimi drzwiami. Wbiegłem tam. Znalazłem się w komnacie z fioletowym polem na środku. Odnowiłem zdrowie do maksimum, rzuciłem na siebie czar szybkości i wbiegłem w fioletowe pole, cały czas biegnąc do przodu. Podniosłem kolejny tajemny zwój i ciężko ranny znalazłem się w drugiej części pomieszczenia. Wzleciałem do góry i opuściłem to pomieszczenie, znajdując się w małej wieży. Dzięki czarowi lotu wzniosłem się na kolejny gzyms, po czym na kolejny, i w ten sposób znalazłem się pod portalem, w który wystarczyło wlecieć...
Obróciłem się w lewo i wbiegłem w korytarz zawalony kamieniami i kolumną. Przeleciałem nad kolumną i wleciałem do pomieszczenia z dwoma apteczkami i różnymi pociskami. Zabiłem atakującego mnie lśniącego łowcę i opuściłem to pomieszczenie, kierując się w prawo. Znajdowałem się na dole jakiegoś wielkiego zikkuratu lub piramidy. Uniosłem się w powietrze i obracając się, wleciałem na schodki prowadzące na drogę okrążającą świątynię. Rzuciłem na siebie czar prędkości i zacząłem biec w prawo, zatrzymując się przed spadającymi przede mną kamieniami. Wskoczyłem na jeden z kamieni i wleciałem na górę, na kolejny poziom zikkuratu. Rzuciłem na siebie czar szybkości i zacząłem wbiegać na schody, uważając na czary veragów oraz samego Keisingera. Przeskoczyłem przez pierwsze kamienie, znów rzuciłem na siebie czar szybkości i kręcąc się wokół budynku oraz unikając spadających kamieni, poleciałem na górę.
Na szczycie budynku zaatakował mnie Otton. Był on potężnym magiem, więc walka z nim nie należała do najłatwiejszych. Chroniłem się za metalowym rusztowaniem i gdy Otton pojawiał się blisko mnie, a nie miał na sobie tarczy, strzelałem w niego fosforowymi pociskami. To sprawiało, że mag zaczynał się palić i używał na sobie czaru Tarczy, by ognie nie zadawały obrażeń, ja wtedy mogłem atakować go czarem błyskawicy. Kiedy czarnoksiężnik znów zaczynał mnie atakować, powtarzałem ten sam atak. Gdy skończyły mi się fosforowe pociski, zmieniłem broń na pistolet i kryjąc się za rusztowaniem, strzelałem tak długo, aż Otton spadł, a winda na środku budynku zjechała w dół. Skoczyłem tam.
Znalazłem się w jakimś tunelu prowadzącym do góry, na którego każdym piętrze umieszczone były małe podesty. Zmieniłem broń na kosę Celtów i wleciałem na pierwszy podest. Uważając na czary Ottona, zaatakowałem go kosą i wzleciałem na wyższy podest. Tutaj powtórzyłem mój atak i wleciałem jeszcze wyżej. Przy kolejnych atakach rozpędzałem się na wyraźnie osłabionego Ottona i próbowałem ściąć mu głowę. Po kilku atakach czarnoksiężnik ostatecznie spadł w przepaść, ginąc na zawsze. Ja zaś wróciłem na górę i spotkałem mieszkańców Sil Lith, którzy powiedzieli mi, że byli niewolnikami Ottona i wręczyli mi za wyzwolenie ich wzmacniacz energii. Wziąłem go i wróciłem do swojego wymiaru.
Znajdowałem się na szczycie wieży. Portal łączący oba światy został zamknięty. Ja, niestety, nie potrafiłem latać. Kolejnymi schodami zszedłem na dół i opuściłem wieżę podwójnymi drzwiami. Z ciemnego pomieszczenia z kominkiem na prawo ode mnie podniosłem dwie apteczki i wyszedłem przez otwarte drzwi. Znalazłem się w korytarzu z czterema zbrojami. Skierowałem się w stronę schodów i kiedy zacząłem wchodzić na stopnie, pojawił się wściekły Aaron i zaczął mnie atakować swoimi łańcuchami, przywołując do pomocy dwóch dri'nenów. Wbiegłem na schody, używając czaru szybkości, i wszedłem w drzwi na końcu schodów. Pobiegłem kawałek do przodu, skręciłem w prawo, wbiegłem w zielony korytarz i skręciłem w prawo, w otwarte drzwi. Rzucając czar szybkości, przebiegłem przez kilka korytarzyków, ominąłem pokój Aarona i wreszcie wbiegłem do korytarza z lustrem i zejściem do pokoju na prawo. Zbiegłem po schodach, udałem się w prawo, skręcając w korytarzu w prawo i wbiegając do pomieszczenia na lewo. Po rozmowie z lokajem otrzymałem klucz na dziedziniec. Otworzyłem drzwi znajdujące się przy kracie i kolejnymi drzwiami wyszedłem na dziedziniec.
Podszedłem do gargulca najbardziej wysuniętego na prawo i zrzuciłem go na ziemię. Wskoczyłem na dach na lewo ode mnie i drabiną zszedłem na dziedziniec. Skręciłem w prawo i przez okno rozbite przez gargulca wszedłem do piwniczki, w ciemny korytarz. Skręciłem w lewo i z ciemnej celi wziąłem tajemny zwój. Obróciłem się i mijając wyjściowe schody wszedłem do części korytarza z trzema drzwiami. Wszedłem wpierw w te na prawo ode mnie. Podniosłem srebrne pociski, po czym obróciłem się i wszedłem do pomieszczenia naprzeciw. Wziąłem leżące tutaj fosforowe pociski i wyszedłem, wchodząc w drzwi na prawo, na końcu korytarza. Znalazłem się w małym pomieszczeniu, w którym była dziura ścianie. Przez nią zobaczyłem zmasakrowane ciało Aarona. Opuściłem ten pokój i schodami wyszedłem na dziedziniec. Wszedłem drabiną na daszek i kolejną drabiną na prawo ode mnie na wyższy dach. Obróciłem się w prawo, w stronę kolejnego dachu. Rzuciłem na siebie czar szybkości i wskoczyłem na ten dach. Przez otwarte okno wszedłem do dużego pomieszczenia z galeryjką wokół. Podniosłem leżący przy ścianie dynamit, następnie skręciłem w lewo i podniosłem zapiski i koktajl Mołotowa. Zszedłem drabiną na dół, podniosłem kolejny koktajl leżący na stole i podszedłem do Aarona malującego mój obraz. Zobaczyłem, że rysuje za mną wielkiego stwora, kolejnego łowcę. Gdy tylko skończył rysować na płótnie kolejne kształty, obróciłem się i zobaczyłem wielkiego łowcę. Rzuciłem na siebie czar szybkości i biegałem po pokoju, atakując wroga kosą i cofając się przed jego atakiem. Kiedy dostałem, szybko używałem apteczki i znów zaczynałem się cofać działając na przyspieszeniu. Po kilku atakach kosą wielki potwór upadł, a ja mogłem podnieść klucz, który znalazł się na ziemi. Drabinką wszedłem na galeryjkę, poszedłem nią w stronę otwartego okna i spojrzałem na mój obraz. Zamiast zielonego kamienia na obrazie znajdował się wzmacniacz energii. Rzuciłem na siebie czar szybkości i skoczyłem na obraz, próbując chwycić wzmacniacz. Upadłem na ziemię, szczęśliwie przechwytując przedmiot. Wszedłem do stajni i podniosłem dwie apteczki leżące na lewo ode mnie. Opuściłem stajnię i skręciłem w prawo, kierując się do tunelu zakończonego bramą prowadzącą do ogrodu. Obróciłem się w prawo i wszedłem do pomieszczenia z wieloma skrzyniami. Podniosłem leżące tutaj dwie apteczki oraz sześć lasek dynamitu. Wszedłem na dwór, skręciłem w lewo i mijając wejście do kuchni po mojej lewej stronie, otworzyłem bramę na wprost i opuściłem dworek.
Idąc ścieżką do przodu, skręciłem na pierwszym rozwidleniu w prawo, na polankę z gruzami. Zabiłem dwie mięsożerne rośliny i wszedłem na polankę. Za gruzami była apteczka oraz dużo amunicji. Wziąłem wszystkie przedmioty i udałem się na główną drogę, skręcając w prawo. Omijając murek z mojej prawej strony, wszedłem na dziedziniec z małym budynkiem na prawo. Wszedłem do środka i skręciłem w pomieszczenie na prawo ode mnie. Podniosłem dynamit i słysząc głosy, rzuciłem czar prawdy. Zobaczyłem Bethany chowającą coś w podłodze i wychodzącą z pomieszczenia. Rzuciłem dynamit w miejsce, w które coś chowała, i wyciągnąłem ukryty tam klucz do pokoju Aarona oraz jego szczękę. Wyszedłem stąd i wszedłem na półpiętro schodami na prawo. Zabiłem wszystkie wyjce, po czym wszedłem do pomieszczenia na lewo. Rzuciłem na siebie czar szybkości i przeskoczyłem dziurę w pokoju, podniosłem apteczkę i amunicję do strzelby, po czym wróciłem do wyjścia. Skręciłem w lewo i wyszedłem na coś w stylu małego tarasu. Skręciłem w prawo i wskoczyłem na dach. Dzięki temu przez okno mogłem wejść do zamkniętego pokoju na poddaszu. Wziąłem wzmacniacz, następnie opuściłem to pomieszczenie i zszedłem na dół. Wyszedłem na ścieżkę, skręciłem w lewo i udałem się w stronę dworku. Gdy byłem w połowie drogi, zostałem zaatakowany przez wielkiego łowcę. Walczyłem z nim kosą, zachowując bezpieczny dystans i raz po raz uderzając go. Po kilkunastu ciosach potwór zdechł, a ja wróciłem na podwórze dworku, skąd udałem się do kuchni drzwiami na prawo ode mnie. Tutaj zostałem znów zaatakowany przez Aarona. Skręciłem w prawo, podniosłem apteczkę i wbiegłem do pomieszczenia z windą. Za windą były schody, które doprowadziły mnie do pomieszczenia z kominkiem i schodkami na górę. Wszedłem na schodki i znalazłem się w korytarzyku z lustrem na lewo ode mnie. Skręciłem w prawo i pokonując kolejne korytarze, znalazłem się przed pokojem Aarona. Wszedłem do niego i skręciłem w prawo, podnosząc koktajl Mołotowa leżący na stole. Nagle drzwi się otworzyły. Przerażony przylgnąłem do ściany i nagle zobaczyłem, jak potężna energia zaczyna kierować strumień powietrza poza pokój. Gdybym nie oparł się o ścianę, ja także bym wyleciał z tego pomieszczenia. Drzwi zamknęły się równie gwałtownie, jak się otworzyły. Podniosłem apteczkę i klucz do pokoju Bethany i opuściłem to pomieszczenie, kierując się na prawo. Przechodząc przez kolejne pomieszczenia, doszedłem do lokacji z pomieszczeniem Lizbeth. Skręciłem w lewo i jeszcze raz w lewo, otwierając drzwi z wyrysowaną na nich literką "B". Wszedłem do środka i słysząc głosy, rzuciłem na siebie czar prawdy. Podszedłem do lustra, wziąłem dziennik i spojrzałem w lustro. W odbiciu zobaczyłem za sobą Bethany oraz strażnika z włócznią w rękach - dri'nena. Obróciłem się i zaatakowałem przeciwnika, kręcąc się wokół niego, pozostając na bezpiecznej odległości i atakując kosą. Gdy wróg padł martwy na ziemię, wszedłem w korytarz, którym wyszedł wojownik, i po drabinie zszedłem na dół. Znalazłem się w piwnicy. Obróciłem się w prawo i wszedłem do pomieszczenia z Aaronem wiszącym na łańcuchach. Podszedłem do niego i nagle ten pozbawiony skóry potwór zaatakował mnie. Kiedy zacząłem od niego uciekać, skoczył za mną i upadł na ziemię. Podbiegłem do niego i odciąłem mu rękę. Wtedy to potwór wrócił na środek pomieszczenia i zaczął we mnie rzucać łańcuchem. Podbiegłem do drewnianych drzwi i poczekałem, aż Aaron rzuci we mnie łańcuchem. Kiedy ów zaklinował się w drzwiach, podbiegłem do niego i kosą ściąłem mu głowę. Gdy byłem już pewny, że Aaron nie żyje, ten zdążył jeszcze uderzyć mnie tak, że padłem...
Zostałem przeteleportowany przez Bethany do Krainy Wiecznej Jesieni. Mając na lewo od siebie wodospad, podszedłem do dwóch waz i rozbiłem je swoją kosą. W jednej z nich były ukryte leczące korzenie, spełniające takie same zadanie jak apteczka. Podniosłem je i wskoczyłem do wody. Na dnie były ukryte kolejne korzenie leczące. Wypłynąłem i udałem się w kanion na prawo od wodospadu. Podniosłem dziennik - przywitanie przez Bethany, i zacząłem wspinać się w górę. Pokonując mięsożerne rośliny wszedłem w dolinę, w której znajdowało się kilka waz. Rozbijając je, znalazłem apteczkę oraz wyrzutnię włóczni. Ta broń była wspaniała, ponieważ jej pociski mogłem zaczarować błyskawicą, tworząc z nich morderczą broń. Wszedłem w pusty od środka konar i nim dostałem się na drugą stronę polany, podnosząc przy okazji kolejne korzenie leczące. Wszedłem na górę, przechodząc między dwoma skałami, rozbiłem wazę na lewo ode mnie i podniosłem włócznie. Idąc dalej przy ścianie, usłyszałem głosy zachęcające mnie do użycia czaru prawdy. Użyłem go, by zobaczyć dri'nena siedzącego przy pokonanym jemaasie. Zacząłem znów wchodzić w górę, zatrzymując się przed małą polanką na prawo ode mnie. Rozbiłem znajdującą się tutaj wazę, podniosłem leczące korzenie i wróciłem na ścieżkę. Pokonując jemaasa i krwiożercze rośliny, wszedłem na polanę, na której leżał martwy wojownik z wyrzutnią włóczni w ręku. Wróciłem na ścieżkę prowadzącą na górę, znajdującą się na prawo ode mnie. Skręciłem na półkę skalną na prawo ode mnie i idąc tą ścieżką, doszedłem do kolejnej doliny, na której płonęło ognisko. Podniosłem leczące rośliny i wszedłem na schody okrążające duże drzwi, na których były dwie mięsożerne rośliny. Zniszczyłem je i podniosłem leżący między nimi tajemny zwój. Zeskoczyłem na dół i przekroczyłem drzwi. Znalazłszy się w korytarzu, zniszczyłem wazę na prawo ode mnie i podniosłem kolejną leczącą roślinę. Idąc dalej, doszedłem do małego pomieszczenia z wazami i dwoma wyjściami. Rozbiłem wszystkie wazy, znajdując w nich jajo feniksa, amunicję do broni, której jeszcze nie posiadałem, leczące korzenie, włócznie i fosforowe pociski. Przekroczyłem drzwi na lewo ode mnie i wszedłem do pomieszczenia z rzeką lawy na środku. Zabiłem atakujących mnie jemaasów i schodami zszedłem do komnaty, następnie wszedłem na mostek leżący nad rzeką i nim przeszedłem do kolejnej komnaty, z zablokowaną dziurą na środku. Poszedłem do końca komnaty i przesunąłem ołtarz, na którym leżał wojownik. Gdy obróciłem się, zobaczyłem, że otworzyła się dziura na środku pomieszczenia i wyleciał z niej feniks. Nie czekając na rozwój wydarzeń, opuściłem to pomieszczenia. Wbiegając do komnaty z lawą, obróciłem się, by zobaczyć, że drzwi zamknęły pomieszczenie zalewane przez lawę. Przekroczyłem mostek i wróciłem do komnaty z dwoma wyjściami. Wszedłem w drzwi na wprost, z ogniem wznoszącym się w powietrze. Idąc przy ścianie, ominąłem ogień i schodami dostałem się do pomieszczenia, w którym znajdował się kolejny słup ognia. Zabiłem atakującego mnie feniksa i rozejrzałem się po komnacie. Druga pochodnia na prawo ode mnie nie świeciła się. Podleciałem do niej i przesunąłem ją. To spowodowało, że okno otworzyło się, powodując przeciąg i zmieniając kąt nachylenia ognia. Szybko podleciałem do ognia i podniosłem zawieszoną nad nim broń. W ten sposób znalazłem się w posiadaniu nowej broni - feniksa!
Otworzyły się drzwi na wprost wejścia. Nimi opuściłem tę komnatę, rozbiłem dwie wazy, wyciągając dwa jaja feniksa. Schodami zbiegłem na dół, w korytarz, w którym znajdowała się kolejna waza, a w niej kolejne jajo. Podniosłem je i skierowałem się w stronę krawędzi, podnosząc leżące przy niej włócznie i leczące korzenie. Obróciłem się w prawo i używając czaru latania, wylądowałem w wąwozie poniżej, w pobliżu drzew. Obróciłem się w prawo i idąc wąwozem, doszedłem do ścieżki skalnej na prawo ode mnie. Wszedłem na nią. Idąc cały czas do przodu i pokonując kolejnych jemaasów, doszedłem do jaskini, przy której stało dwóch wojowników. Zabiłem ich, po czym podniosłem amunicję, leczące zioła i wszedłem do jaskini. Rozbiłem wazy na lewo ode mnie, podnosząc ukryte w nich jajo feniksa i włócznie, a następnie podszedłem do mostu. Pokonałem atakujących mnie przy bramie jemaasów i wszedłem na most. Idąc nim do końca, skręciłem w lewo i wszedłem do jaskini. Schodami na lewo ode mnie wszedłem na górę i podniosłem leżące tutaj włócznie i korzenie leczące. Wróciłem na schody i doszedłem nimi do małej jaskini. Obróciłem się w prawo i wszedłem do małej komnaty, w której był tajemny zwój oraz leczące korzenie. Wyszedłem z tego pomieszczenia, przebiegłem przez jaskinię i wszedłem do komnaty na lewo. Podniosłem włócznię, korzenie leczące i fosforowe pociski, a następnie wróciłem do głównej jaskini. Skierowałem się na schody na lewo ode mnie i wbiegłem nimi na górę, skręcając w lewo i kolejnymi schodami wbiegając w krótki korytarz. Zniszczyłem roślinę na jego końcu i po drewnianym pniu wszedłem na górę, do kolejnej jaskini. Podniosłem leżące tutaj pociski do strzelby, leczące korzenie, laski dynamitu i koktajl Mołotowa. Obróciłem się w prawo i kolejnymi schodami wbiegłem do korytarza, przebiegłem koło martwego wojownika i kawałek dalej rozbiłem kilka waz. Znalazłem w nich włócznie i jajo feniksa. Podniosłem przedmioty i wbiegłem na kolejną część schodów. Na górze podniosłem amunicję ukrytą w wazie i podszedłem do dużego koła umieszczonego na środku pomieszczenia. Kiedy je przekręciłem, otworzyły się drzwi. Wszedłem w nie i wybiegłem na dużą skalną skarpę. W pierwszej wazie umieszczonej koło skały znalazłem leczące zioła. Pokonałem atakujących mnie wojowników i mijając kolejne dwie wazy, rozbiłem czwartą, tę przy wodospadzie. Podniosłem włócznię, po czym skręciłem w prawo i wbiegłem do małej komnaty ze schodami prowadzącymi na górę. Wbiegłem do ostatniej komnaty i rozbiłem pięć leżących koło siebie waz. Zabiłem atakującą mnie rybo-żabę i podniosłem przedmioty z waz: leczące zioła, fosforowe i srebrne pociski. Podszedłem do otworu w skale i z niego zeskoczyłem na półkę skalną, z której tutaj wszedłem. Skręciłem w lewo i wszedłem do jaskini. Podniosłem fosforowe pociski leżące przy schodach i znów wszedłem na schody. Znalazłem się w kanionie prowadzącym do wsi jemaasów. Zbiłem wazę na prawo ode mnie i podniosłem leczące korzenie. Poszedłem do przodu i mijając pierwszą wieżę na lewo ode mnie oraz wioskę na prawo, udałem się do drugiej wieży. Zbiłem wazy na półpiętrze i podniosłem leczące korzenie. Zszedłem na dół i skręciłem w lewo, przechodząc koło trzeciej wieży. Znalazłem się na polanie, na której było kilku zabitych jemaasów. Skręciłem w lewo i podniosłem leczące korzenie, po czym wszedłem do wieży umiejscowionej na małej górce. Wszedłem na samą górę wieży, a następnie wleciałem na jej rusztowanie. Stąd przeleciałem na półkę skalną zakończoną zamkniętymi drzwiami. Obróciłem się w stronę kolejnej wieży i przez otwarte okno wleciałem do jej środka. Przekręciłem znajdujące się tutaj koło, co spowodowało otwarcie zamkniętych drzwi znajdujących się na półce skalnej. Wróciłem tam i drzwiami dostałem się do pomieszczenia z martwymi ciałami. Pokonałem dri'nena, podniosłem fosforowe pociski znajdujące się w wazie na prawo i wyszedłem z tego pomieszczenia, zatrzymując się przed szeroką rzeką. Wzleciałem w powietrze i wylądowałem na kamieniu na rzece. Stąd przeleciałem na drugi kamień, kierując się na drugą stronę rzeki. Wszedłem przez bramę do długiego kanionu. Podniosłem leżące na lewo ode mnie włócznie i zacząłem iść do przodu, zwiedzając kolejne budynki. W tym na lewo znalazłem włócznie, w kolejnym budynku na lewo leczące korzenie. Idąc cały czas do przodu, znalazłem się przy dużej bramie na lewo od trzeciego budynku. Zniszczyłem rosnące przy niej krwiożercze rośliny i wszedłem do małego pomieszczenia, w którym podniosłem leczące korzenie leżące za mną w rogu. W następnym pomieszczenie musiałem podłożyć dynamit przy skale na prawo ode mnie i zniszczyć kwiatek rosnący we wnęce. Gdy już się z nim uporałem, podłożyłem dynamit w rogu na lewo i wskoczyłem do takiej samej wnęki. Po zniszczeniu kwiatka drzwi otworzyły się. Ja jednak nie wyskoczyłem z wnęki, tylko postanowiłem chwilę poczekać. Po kilku sekundach do pomieszczenia wbiegło trzech dri'nenów. Nie wychylając się, wystrzelałem ich z dubeltówki co do jednego. Ci durnie nie wiedzieli nawet, kto do nich strzela! Zeskoczyłem na dół i pokonałem drzwi na lewo ode mnie. Podniosłem leczące rośliny z rogu na lewo i wszedłem do następnego pomieszczenia, w którym na kamiennych stołach leżeli martwi jemaasi. Wszedłem do następnego pomieszczenia, w którym zostałem zaatakowany przez dwóch dri'neńskich wojowników. Kiedy zakończyłem walkę, podniosłem korzenie leżące w rogu i opuściłem to pomieszczenie dużymi drzwiami. Znalazłem się na zewnątrz. Biegłem cały czas do góry, mijałem kolejne zamknięte budynki i służki, aż stanąłem przed samą Bethany...
Gdy rozmowa z Bethany się zakończyła, zaczęła się walka. Przede wszystkim musiałem pokonać służki rzucające we mnie czarami błyskawicy. Wyciągnąłem wyrzutnię włóczni, rzuciłem na nią czar błyskawicy i podlatując jak najbliżej służki, strzelałem do niej z bliska, nie ryzykując niecelnego strzału. Gdy w ten sposób zabiłem już obie służki oraz przybyłych w międzyczasie łowców, zająłem się Bethany. Rzuciłem w nią jajem feniksa i kiedy zobaczyłem, że ta, otępiała, nie wykonuje żadnego ruchu, podleciałem do niej i celnym ciosem kosy ściąłem jej głowę.
Nagle zostałem przeteleportowany na Wyspę Stojących Kamieni, gdzie czekał na mnie ostatni z rodzeństwa - Jeremiah. Po długiej, wiele wyjaśniającej rozmowie wyciągnąłem kosę i drugi raz pozbawiłem głowy mojego eks-przyjaciela. Wtedy kamienie, jeden po drugim, zaczęły się wznosić w powietrze. Nie zdążyłem nawet odsunąć się, kiedy trumna wzleciała w powietrze i zobaczyłem martwego człowieka, pochowanego tutaj dawno temu przez mnichów. Nagle i trumna zniknęła, a ja znalazłem się na brzegu wyspy, stojąc przed wielkim i strasznym potworem - Nieumarłym Królem. Podniosłem wszystkie jaja feniksa oraz dynamit i unikając ciosów Króla, przygotowałem dynamit. Podleciałem do potwora i zostawiłem dynamit po jego obu stronach, przy mackach. Odleciałem i poczekałem, aż dynamit eksploduje. Powtórzyłem atak i wtedy dwie kończyny zostały unieruchomione. Zmieniłem broń na tybetańskie działo, a czar na błyskawicę, którą pięciokrotnie wzmocniłem. Potwór nagle otworzył swój brzuch, który zaczął mnie wciągać do środka. Strzeliłem w niego działem, po czym, gdy Król zaatakował mnie głową, rzuciłem w nią błyskawicę. Potwór zaczął się kołysać i powtórzył atak, próbując mnie wchłonąć. Ja zaś znów strzeliłem mu działem w brzuch i odnawiając swoje zdrowie apteczką, rzuciłem w jego głowę kolejną błyskawicę. Po kilku takich atakach potwór zaczął kołysać się w konwulsjach. Obróciłem się i zacząłem uciekać z wyspy. Nagle odbiłem się od głazu i zemdlony upadłem na ziemię. Obudziłem się na łodzi odpływającej z wyspy. Nie byłem sam...
Solucja pochodzi z magazynu Cd-Action, autor EMPE
Solucje dodane przez: BuTcHeR
Chcesz dodać solucje do tej gry?
Opublikowane solucje będą nagrodzone darmowym kredytem którego ilość zależy od jakości solucji.